wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 16

      "Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby,
 kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział,
że ona nigdy nie będzie twoja."

      Przez ostatni czas zdałam sobie sprawę, jak dużo miałam. I jak dużo straciłam. Nie miałam na myśli czucia w nogach choć chciało mi się płakać za każdym razem gdy o tym pomyślałam czyli prawie cały czas. Nie… miałam na myśli ludzi wokół. Straciłam tych, którzy myślałam, że będą przy mnie zawsze. W chwili kiedy wali nam się cały świat, widzimy kto tak naprawdę przy nas zostaje. Komu naprawdę na nas zależy. Jak się okazało, czułam, że tylko jedna osoba nie obwinia mnie o to wszystko. Maciek. Tak… nawet kiedy nie było go przy mnie czułam jakby był. Może nie odwiedzał mnie często bo nie mógł odpuszczać zawodów ale martwił się, dzwonił i tylko rozmowa z nim pozwalała mi zapomnieć o tym wszystkim. Byłam mu tak ogromnie wdzięczna ilekroć nawijał do telefonu o byle czym czekając tylko aż zasnę. Uwielbiałam słyszeć jego głos przed snem. Był taki… kojący. Miałam tylko jego. Czyżby to Maciek był moim lekarstwem na całe zło?
O Stefanie, w żadnym wypadku nie zapomniałam. Jego brak bolał jak cholera, ale na własne życzenie go przy sobie nie miałam. Dzwonił… nie odbierałam, pisał sms-y… nie przeczytałam ani jednego. Dostałam też list, który nadal leżał w szufladzie szafki. Nie wiedziałam dlaczego postępowałam z nim tak a nie inaczej, nie dałam mu nawet szansy aby cokolwiek mi wytłumaczyć ale nie potrafiłam. Cały czas przypominałam sobie jego słowa „Kocham ją! Tak cholernie ją kocham!”. Tak bardzo chciałam w nie wierzyć, ale czy zrobiłby mi coś takiego gdyby mnie kochał?
***
Patrzyłam w oczy mamy i nie wierzyłam w to co słyszałam. Jak to wyjeżdżam?
- Gdzie? Raczej nie jestem teraz w dobrej formie jeżeli chodzi o podróże... leżę w tym szpitalu niecałe dwa tygodnie i już chcecie się mnie pozbyć?
- Kochanie, to dla twojego dobra. W  Austrii będziesz miała dużo lepszą opiekę. Rehabilitacja tam powinna szybciej postawić cię na nogi. – mówiła to z troską, ale ja czułam jakby miała dość opiekowania się mną.
- Przecież to musi kosztować masę pieniędzy. Nie stać nas na to! I mam tam jechać sama?!
- O pieniądze się nie martw – coś kręciła – poza tym, zawsze chciałaś tam pojechać.
- Tak, chciałam ale chyba nie w takich okolicznościach!
- Uwierz mi, tak będzie najlepiej… - zwiesiła głowę, zachowywała się jakby faktycznie po moim wyjeździe miało jej brakować tego problemu, którym niewątpliwie byłam.
Może to nie był taki głupi pomysł… w końcu i tak lepiej czułam się w samotności, jedynie wizyty Maćka… Maciek! Dobra, może teraz rzadko bywał w kraju ale jak tylko był to mnie odwiedzał. Jak będę w Austrii, pozostanie nam tylko telefon… Spontaniczne decyzje zwykle wychodziły mi na dobre ale czy i tym razem miało być tak samo?
- Kiedy mam lecieć? – wypaliłam na bezdechu. Mama wydawała się zaskoczona moją nagłą decyzją ale szybko się otrząsnęła z szoku.
- Skoro tak szybko się zgodziłaś… pojutrze.
- Pojutrze?! Jak? Czegoś takiego nie da załatwić się tak szybko bez znajomości albo sporego zaplecza majątkowego.
- Powiedziałam ci, żebyś nawet nie zastanawiała się skąd są pieniądze. Są i już…
- Mamo!
- Agata! – wstała i ruszyła w stronę drzwi – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – po tych słowach zostawiła mnie w sali samą z mętlikiem w głowie. Za dużo ostatnio działo się w moim życiu, za dużo. Wiedziałam co muszę zrobić, intuicyjnie sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do przyjaciela opowiadając mu wszystko.
- Dobrze robię? – spytałam, a nie wiedząc czemu pojedyncza łza wydostała się spod mojej zaciśniętej powieki.
- Dobrze. Musisz tam pojechać. Jeżeli to ma ci pomóc, to musisz… na pewno cię tam odwiedzę, o to się nie martw, no i pozostaje nam jeszcze telefon.
- Ale ja tu za tobą tak tęsknię więc co będzie tam? – wiedziałam, że moje zachowanie było żałosne ale nie przejmowałam się tym. Intuicyjnie poczułam, że po moich słowach uśmiechnął się.
- Spokojnie, będzie dobrze – kolejny? Ile razy mam jeszcze tego wysłuchiwać? – jutro porozmawiamy, przyjadę do Ciebie skoro to ma być twój ostatni dzień w Polsce.
- Jak to przyjedziesz? Możesz? Przecież Kruczek cię zabije!
- Zrozumie. Poza tym, to tylko jeden dzień… Właśnie! Mam do Ciebie pytanie.
- Dawaj.
- Oglądasz tam skoki? – nie powiem, to pytanie mnie zaskoczyło.
- Nie mam do tego głowy… przepraszam – przyznałam.
- Nie przepraszaj – wydawało mi się, czy w jego głosie słyszałam ulgę?
- Czemu pytasz?
- Nieważne… Do jutra, buziaki!
***
Otworzyłam oczy a przy moim łóżku już siedział on. No tak, mamy już kolejny dzień. Widząc go od razu się uśmiechnęłam a on odwzajemnił go. Wziął moją dłoń w swoje i przyciągając ją do swoich ust złożył na niej delikatny pocałunek.
- Cześć piękna – powiedział cicho.
- Maciuś, piękna? Wolę nie wiedzieć jak bardzo źle wyglądam – już wyobrażałam sobie moje włosy każdy w inną stronę, cienie pod oczami i bladość cery.
- Masz rację… wyglądasz dość oryginalnie ale i tak pięknie – delikatny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- No, przynajmniej trochę szczerości – zaśmiałam się. W tym momencie do sali weszła pielęgniarka z tacą ze śniadaniem - Jak ja nienawidzę tego żarcia tutaj – mruknęłam spoglądając na posiłek gdy tylko pielęgniarka wyszła.
- No już nie marudź… może w Austrii będzie lepsze? – zagadnął mnie zachęcając do wyjazdu a ja tylko zmierzyłam go morderczym wzrokiem.
- Czyli teraz masz zamiar zacząć wymieniać w czym leczenie tam jest lepsze od tego tutaj?
- Nie, to tylko taki bonus.
- Bonus… pojadę do Austrii, żeby lepiej zjeść… wrócę stamtąd dwa razy większa niż jestem teraz…
- Jedziesz do Austrii żeby wyzdrowieć a wrócisz o wiele zdrowsza niż teraz – jakim cudem on zawsze potrafił wszystko obrócić na jego korzyść?
- Ale obiecujesz, że będziesz dzwonił? – spytałam błagalnym głosem.
- Oczywiście. Nawet cię odwiedzę, nie wiem kiedy ale odwiedzę.
- Dziękuję… za wszystko. Czuję jakbym miała tu tylko ciebie.
- Nie wygłupiaj się. Wszyscy się o ciebie martwią i życzą ci zdrowia.
- Tak tylko nie tego od nich oczekuję… Magda nawet nie przyszła, Patryk był raz, mama przychodzi ale… no tak czy siak tylko ty jesteś ze mną tak naprawdę.
- Od tego masz przyjaciela – powiedział a kącik jego ust odrobinę się uniósł – może wzięłabyś się za jedzenie?
- Jasne, tylko… zastanawia mnie jeszcze jedno.
- Co takiego?
- Dlaczego pytałeś czy oglądam skoki?
- Aaa, to… - widziałam po jego minie, że jest zmieszany – nieważne. Nie teraz. Teraz musisz zjeść!
- Tsaa… coś kręcisz…
- Ja? Gdzież bym śmiał – udał, że się obruszył – wcinaj młoda – dodał podsuwając mi jedzenie pod nos.
- Już, już… jem – odburknęłam a w duszy obiecałam sobie, że następny konkurs obejrzę. Co prawda w Austrii raczej nie ma co liczyć na polską transmisję no ale przynajmniej osłucham się z niemieckim bo jakoś nigdy nie miałam głowy do tego języka.
Przerwy między wizytami lekarza i badaniami spędzałam na pogawędkach z Maćkiem. Pielęgniarka pomogła mi się trochę ogarnąć więc nie wyglądałam już jak straszydło. Choć oczywiście Maciek zarzekał się, że wcale nie było tak źle ja swoje wiedziałam. Czułam się zdecydowanie lepiej wiedząc, że wyglądam jak człowiek.
- Agata? – wtrącił niespodziewanie do rozmowy.
- Co? – widziałam po jego twarzy, że coś kombinuje.
- Mówiłaś, że mało kto cię odwiedza?
- No tak… - spoważniałam.
- No to chyba ucieszysz się, że ktoś czeka za drzwiami? – po tych słowach na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech ale i ciekawość zżerała mnie od środka.
- Kto? – i w tym momencie drzwi otworzyły się a do sali wszedł uśmiechnięty Kuba, za nim Magda i Inga, następnie nie kto inny jak mój własny brat.
- Wyglądasz kwitnąco! – rozpoczął starszy z Kotów – spodziewałem się gorszego obrazka – zaśmiał się i podszedł żeby ucałować  mnie w policzek.
- Taaak, Kuba, ciesz się, że nie widziałeś mnie rano!
Zaraz za nim do mojego łóżka podeszły dziewczyny z uśmiechami na ustach i również się ze mną przywitały. Na końcu podszedł Patryk
- Sorry młoda, że dopiero teraz udało mi się do ciebie wpaść… - widziałam, że było mu przykro. Zawsze tak było, zawalał coś a później skruszona mina a ja zapominałam o wszystkim.
- Dobrze, że przyjechałeś się przynajmniej pożegnać – powiedziałam radośnie.
- Na to już nie wystarczyłaby moja smutna minka, tego byś mi nie wybaczyła – zaśmiał się.
- Choć raz dobrze mówisz!
Śmialiśmy się i rozmawialiśmy jak dawniej. Może zmieniłabym tylko otoczenie, bo wystrój sali szpitalnej jakoś dalej mi nie odpowiadał. Gdy pod wieczór musiałam się z nimi rozstać czułam się zdecydowanie lepiej. Tak bardzo się cieszyłam, że mogłam się z nimi zobaczyć. Zaczęłam też inaczej patrzeć na cały ten wyjazd… w końcu, miało być już tylko lepiej. Gdy pożegnałam się ze wszystkimi a w pomieszczeniu pozostał znów tylko Maciek wiedziałam, że to jego sprawka.
- Dziękuję – powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Za co?
- Nie udawaj! Wiem, że to twoja robota – uśmiechnął się szeroko, co było dla mnie tylko potwierdzeniem podejrzeń, że to on ściągnął ich tutaj dla mnie. Mimo to cieszyłam się, że się do mnie pofatygowali.
- Czy to ważne, czyja to robota? Ważne, że zapomniałaś na chwilę o tym wszystkim i już wiesz, że oni też są z tobą – mówiąc to pogłaskał mnie po policzku.
- Maciek… ja…
- Ciii, nie musisz nic mówić – widziałam jak pochyla się nade mną. Wiedziałam, że chce mnie pocałować! Znowu! Nie wiedziałam co mam zrobić ale tym razem ratunek pojawił się w odpowiedniej chwili a w drzwiach stanęła mama. Nie pamiętam, kiedy tak ucieszyłam się na jej widok. Maciek szybko się zreflektował a mama weszła ciągnąc za sobą walizkę.
- Przyniosłam już trochę rzeczy, które na pewno ci się przydadzą na wyjazd.
- Super, dzięki – powiedziałam, szeroko się uśmiechając i czując ulgę. Dziękuję mamo!
- Dawno nie widziałam cię w takim dobrym humorze. To twoja robota? – spytała spoglądając na Maćka.
- Poniekąd – odpowiedział, po czym krótko zrelacjonował jej przebieg minionego już prawie dnia.
- Cieszę się, że miło spędziłaś ostatni dzień. A teraz gotowa na wycieczkę?
- Wycieczkę? W sumie nieźle brzmi. Kto normalny nazwałby wycieczką podróż do kliniki w Austrii żeby tam mieć lepszą opiekę i rehabilitację?
- Normalny? Nikt ale przecież zawsze powtarzałaś „moja matka nie może być normalna” – po czym zaczęłyśmy się śmiać jak głupie na wspomnienie tamtych chwil.
- No fakt, mamo – gdyby nie to, że wiedziałam, że to niemożliwe to pomyślałabym, że to także robota Maćka. Śmiałam się z mamą? Niemożliwe.
- Jutro z samego rana lecisz. Przyjadę tutaj rano, żeby cię spakować i pożegnać.
- Dobra.
- A teraz chyba już powinnaś położyć się spać.
- Ekhm… nie żeby coś, ale leżenie jest ostatnio moim głównym zajęciem…
- No tak… po prostu dobranoc słonko – pocałowała mnie w policzek i wyszła zostawiając mnie znów sam na sam z Maćkiem.
- Dziękuję, że przyjechałeś i zrobiłeś dla mnie to wszystko ale teraz faktycznie powinnam już spać.
- Mam poczekać aż zaśniesz?
- Nie chcę cię już męczyć. Wiem, że i tak dzisiaj dużo dla mnie zrobiłeś.
- Daj spokój i śpij – zgasił lampkę, wstał i stanął przy oknie spoglądając na zewnątrz.
Przyglądałam mu się jeszcze przez dłuższą chwilę a później zamknęłam oczy by było mi łatwiej zasnąć. Jutro miałam lecieć do Austrii. Gdy już prawie zasypiałam usłyszałam cichy szmer. Wiedziałam, że to Maciek oddalił się od okna i podszedł do mnie. Usiadł. Gdy zaczął mówić przeszedł mnie dreszcz ale nie dałam po sobie poznać, że wcale jeszcze nie zasnęłam.
-Wiesz, że mi zależy? Na pewno. Musisz wiedzieć. Tak samo jak ja wiem, że nadal kochasz Stefana choć głośno tego nie mówisz. Wygląda na to, że oboje siebie potrzebujecie. Kocham cię i życzę wam szczęścia. Możesz mi wierzyć albo nie ale wybaczysz mu i wszystko będzie dobrze… - wstał, poczułam jak łapie mnie za rękę – wszystko będzie dobrze…

Puścił moją dłoń i wyszedł z sali a mnie zostawił z mętlikiem w głowie.
_________________________________
Dzisiaj nie mam Wam zbyt dużo do powiedzenia :) Mam nadzieję, że miło korzystacie z ostatniego tygodnia wakacji :D Tak jak ostatnio wspominałam zacznę pisać coś nowego tutaj. Prolog pojawi się jednak dopiero przed epilogiem na tym blogu :) A przynajmniej taki jest plan ;) 
Zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach. 
Pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Już miałam komentarz napisany, ale panowie bawią się z telefonem i raz jest Internet raz nie. Może uda mi się odtworzyć to co napisałam wcześniej.
    Rozdział świetny!
    Po przeczytaniu go mam trochę mętlik w głowie, bo niby Agata nie kocha Stefana, nie odbiera od niego telefonów nie oddzwania, nie odczytuje SMS a jednak chce aby przy niej był. Broni się przed tym uczuciem. Ja wiem , wyrządził jej przykrość, zdradził że swoją była, ale każdemu należy się druga szansa.
    Maciek to wzorowy przyjaciel, ale chyba na tym zostanie.
    Jeszcze ta końcówka. Kochana mieszasz i to dużo.
    Myślę ze ten cały wyjazd do Austrii to sprawka Stefana. Może w końcu uda im się spokojnie porozmawiać. Mam taką nadzieję.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i weny życzę .
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Już miałam komentarz napisany, ale panowie bawią się z telefonem i raz jest Internet raz nie. Może uda mi się odtworzyć to co napisałam wcześniej.
    Rozdział świetny!
    Po przeczytaniu go mam trochę mętlik w głowie, bo niby Agata nie kocha Stefana, nie odbiera od niego telefonów nie oddzwania, nie odczytuje SMS a jednak chce aby przy niej był. Broni się przed tym uczuciem. Ja wiem , wyrządził jej przykrość, zdradził że swoją była, ale każdemu należy się druga szansa.
    Maciek to wzorowy przyjaciel, ale chyba na tym zostanie.
    Jeszcze ta końcówka. Kochana mieszasz i to dużo.
    Myślę ze ten cały wyjazd do Austrii to sprawka Stefana. Może w końcu uda im się spokojnie porozmawiać. Mam taką nadzieję.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i weny życzę .
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Już jestem ♥
    Baaardzo fajny rozdział! Zresztą, chyba nigdy nie miałam na co narzekać :)
    Hmm... szczerze mówiąc to nie wiem, co myśleć o tej całej sytuacji z Agatą i Stefanem. Przecież ona go kocha. Fakt, skrzywdził ją, na pewno sporo ją to kosztowało, ale kurczę... niech chociaż odbiera od niego telefony. Ale dogadają się jakoś, prawda? Każdy zasługuje na drugą szansę. A już na pewno ten, kogo się kocha... No ma być happy end i w ogóle nie przyjmuję innej opcji :D
    Maciek, no proszę, jaki wzorowy przyjaciel. Zastanawia mnie ten wyjazd do Austrii...
    Nowy blog *.* Masz już stałą czytelniczkę, w postaci mojej osoby :D
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy zasługuje na drugą szansę. Niby to banalna prawda, może i nawet nieco wyblakła, ale wydaje mi się, że jest słuszna. Nie ma co ukrywać, Stefan zranił Agatkę. To musiało boleć. Nie podlega to nawet dyskusji. Jednakże, co jeszcze bardziej potęgowało jej ból? Miłość, która została zraniona. I w tym pies pogrzebany. Agata kocha Stefana, zatem to nie może tak zostać. Należy przebaczyć. Owszem, to czasem bardzo trudne, ale trudniejszym będzie dla niej zostawienie krwawiących ran. Rozmowa. Szczera rozmowa. Tego potrzeba naszym bohaterom. Wydaje mi się, że ten wyjazd do Austrii to sprawka Stefcia. On w tym maczał paluszki. :)) cudowny rozdział! <3 pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie masz pojęcia jak wzruszający jest ten rozdział...
    Wszyscy chcą dla Agaty jak najlepiej. Wszyscy chcą, żeby miała fachową opiekę. Wszyscy chcą, żeby jak najszybciej doszła do siebie. I to mi się cholernie podoba.
    Agata znaczy bardzo wiele nie tylko dla swojej rodziny, ale także dla znajomych i przyjaciół.
    Wiadomość o wyjeździe do Austrii musiała ją zaboleć. Pewnie pomyślała, że wszyscy chcą się jej pozbyć, że jest ciężarem. Rozumiem to. Ale tak nie jest. I chyba to do niej dotarło.
    Piękny gest ze strony Maćka. Te odwiedziny zmieniły nastrój naszej bohaterki. I to bardzo dobrze. :))
    Zastanawia mnie o co chodziło z tymi skokami...
    Czekam na kolejny! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń