"Są ludzie, którym szczęście mignie tylko na moment,
na moment tylko się ukaże (...) by uczynić życie
tym smutniejsze i okrutniejsze."
Spędziłam ze
skoczkami tyle czasu ile się dało ale teraz nadszedł już czas powrócić do
normalności. Na busa odprowadził mnie Maciek
- W
Niemczech już cię raczej nie zobaczę prawda?
- Niestety.
I tak już spontanicznie wyszło z tym Zakopanem. Maciek? – musiałam zadać mu to
pytanie – zobaczymy się jeszcze kiedyś?
- Jeszcze
pytasz? Nie widzę innej opcji – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech –
zobaczymy się i to szybciej niż myślisz.
W tym
momencie podjechał pojazd, którym miałam dojechać do Katowic. Nienawidziłam się
żegnać a to już kolejne pożegnanie tego dnia. Kot mocno mnie do siebie
przytulił i staliśmy tak zapominając o całym świecie. Gdy wreszcie uwolniłam
się z jego objęć poszłam prosto do busa. Nie odwróciłam się ani razu, jednak
nie wytrzymałam, musiałam jeszcze go zobaczyć. Usiadłam więc przy oknie tak
żeby dobrze go widzieć. Pomachałam mu, na co on także uczynił podobny gest. Gdy
kierowca odpalił silnik i zaczęliśmy ruszać zobaczyłam jeszcze jak przyjaciel
wysyła mi w powietrzu całusy. Uśmiechnęłam się ale tego nie miał już jak
zobaczyć.
Czekała mnie
około dwu i pół godzinna jazda. Jednak już po piętnastu minutach zaczął padać
deszcz. Lubiłam jeździć i podziwiać krajobrazy za oknem bo wtedy najlepiej się
myśli, a wpatrując się jeszcze w krople deszczu na szybie dochodzi do tego
nastrój melancholii. Chcąc nie chcąc zaczęłam analizować wszystko co wydarzyło
się w ostatnich dniach. Myślałam o Maćku, o jego zachowaniu, o tym co
powiedziała Ewa. Choć starałam się odsunąć jej słowa na bok one i tak wracały i
czułam, gdzieś głęboko w środku, że wiedziała co mówi, miała rację. Myślałam
także o Stefanie. I choć wiedziałam, że nic nie ma prawa między nami być, nie
potrafiłam pozbyć się złudnych odczuć. Nie mogłam pozbyć się wspomnień jego
głosu, jego zapachu, jego silnych ramion ale przede wszystkim jego oczu. Oczu,
które mówią o człowieku tak wiele, to z nich możemy wyczytać to co ludzie
ukrywają, nie chcąc aby prawdziwe uczucia czy emocje zobaczyły światło dzienne.
Patrzyłam na kolejne krople spływające po szybie, tworzące labirynt. W kroplach
deszczu, które do złudzenia przypominają łzy, ludzie odnajdują prawdę, potrafią
one pobudzać nasze emocje. Wtedy uświadamiamy sobie pewne rzeczy… ja też coś
sobie uświadomiłam. Zrobiłam coś, czego za wszelką cenę robić nie chciałam.
Zakochałam się. Jednocześnie się bałam. Bałam się tego co będzie się teraz ze
mną dziać. Bałam się powrotu do codzienności, w której nie będzie osób, tak
bardzo dla mnie ważnych choć tak krótko znanych. Nie chciałam, nie chciałam
wracać, ale musiałam. To był ten czas, żeby pogodzić się z tym, że fajnie było
ale się skończyło. Autobus pokonywał kolejne kilometry a ja siedziałam i
myślałam. Snułam w głowie setki scenariuszy, które i tak wiedziałam, że nigdy
się nie spełnią. A co obiecałam sobie jakiś czas temu? Że nie będę tego robić,
że będę myślała realistycznie, że będę twardo stąpała po ziemi a tymczasem co
robiłam? Coś zupełnie odwrotnego.
Gdy
dojechałam do Katowic i zobaczyłam znowu to szare, smutne miasto, gdzie
wszędzie wszystko było rozkopane wiedziałam. Wiedziałam, że to nie jest mój
świat i prędzej czy później wyrwę się stąd. Ruszyłam w stronę przystanku
tramwajowego. Nie musiałam długo czekać na pojazd, nie było w nim tłoku więc
bez problemu mogłam zająć miejsce siedzące. Po ok. dwudziestu pięciu minutach
byłam już u mnie. W moim mieście. Trzy ulice do pokonania i miałam znaleźć się
w domu. Deszcz nadal nie ustawał jednak ja szłam powoli. Lubiłam chodzić w
deszczu i moknąć. Ludzie patrzyli na mnie jak na chorą psychicznie jednak ja
czułam jak wtedy wszystko ze mnie spływa. Wiedziałam jedno, że gdy wejdę do
domu czeka mnie kazanie od mamy. To, że zgodziła się na Zakopane nie oznaczało,
że miało mnie to ominąć. Weszłam do domu a tam, ku mojemu zdziwieniu cisza.
Rozebrałam buty i weszłam do pokoju gdzie czekała na mnie moja „impreza”
urodzinowa. Mama, ojczym, Patryk z narzeczoną i babcia. Super. Następne godziny
to było tylko opowiadanie co wydarzyło się na moim wyjeździe (oczywiście z
pominięciem niektórych szczegółów), sztuczne uśmiechanie się i udawanie, że to
o czym mówią jest interesujące. Jednak gdy wszyscy poszli wreszcie mogłam pobyć
sama. Trzeba się było przestawić.
Kolejne
kilka dni przetrwałam bez wielkich rewolucji, z przyjaciółmi lub siedząc w
domu. Jak w każde wakacje. Jeden wielki odpoczynek.
[Stefan]
Byliśmy w
Niemczech i właśnie jechaliśmy zobaczyć obiekt, na którym miał się odbyć
kolejny konkurs. Jak zawsze podróże w naszej ekipie przebiegały dość wesoło.
Nigdy nie wiedziałem co im strzeli do głowy, humory dopisywały. Nawet wrócił
mój stary, dobry Michi. Po tym, co powiedziała mi Agata faktycznie też to
zauważyłem. Zachowywał się co najmniej dziwnie. Gdy tylko pojawiała się na horyzoncie
on znikał. Nie rozumiałem go, przecież ona nic mu nie zrobiła. Chyba, że jest
coś o czym nie wiem ale… nie w to nie uwierzę. Siedziałem wygodnie w fotelu i
przysłuchiwałem się rozmowom kumpli z drużyny. W tej chwili odwrócił się do
mnie Gregor
- A ty co
taki zamyślony? Czyżbyś myślał o tej dziewczynie, z którą tak się żegnałeś
przed wyjazdem z Polski? – zauważyłem, że Michael uważnie zaczął się
przysłuchiwać naszej rozmowie.
- Jakbyś
zgadł.
- Chłopie!
Weź znajdź sobie jakąś dziewczynę w Austrii, co? Nie sądzisz, że będzie
łatwiej?
- Ona jest
inna – nie miałem zamiaru mu tłumaczyć. Ona faktycznie była inna. Czułem to.
Gdy z nią rozmawiałem, czułem, że nie traktuje mnie jak „sławnego skoczka
narciarskiego” tylko jak Stefana. Po prostu Stefana, zwykłego chłopaka.
- Przecież
dobrze wiesz, że to nie ma prawa się udać – wtrącił Michael.
- Wiem.
- No to
rozchmurz się! Nie ta to inna! Spokojnie, ze znalezieniem dziewczyny to ty
raczej kłopotu mieć nie powinieneś – powiedział ze śmiechem Gregor.
Łatwo im
mówić. Ale ja się tak łatwo nie poddam. Znajdę z nią jakiś kontakt. Choćby miał
być znikomy, nie odpuszczę tej znajomości.
[Michael]
Byliśmy w
hotelu. Siedziałem sam w pokoju gdyż Stefan gdzieś zniknął. Wiedziałem, że
muszę coś zrobić. Ale w tym będę potrzebował chociaż jednego sprzymierzeńca.
Zdobyłem już numer telefonu kandydata.
- To zadziwiające,
jak w gronie skoczków łatwo zdobyć do kogoś kontakt – mruknąłem do siebie.
Wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha. Po trzech sygnałach odebrał.
- Halo?
- Nie będę
owijał w bawełnę. Dobrze wiem, że nie leży ci ewentualny przyszły związek
Agatki i Stefana.
- Halo? Co
jest? Z kim rozmawiam?
- Michael.
Michael Hayboeck.
- Czego
chcesz?
- Tak jak
zacząłem… tobie to nie leży i mi też nie. Więc domyślam się, że mogę liczyć na
twoje wsparcie?
- Jakie
wsparcie? O czym ty do cholery mówisz?!
- Nie
denerwuj się i słuchaj co do ciebie mówię. Jeżeli zajdzie taka potrzeba,
pomożesz mi?
- Do pewnej
granicy. Jeżeli ją przekroczysz, nie licz na mnie.
- Dobra,
wyluzuj… na razie Agatce włos z głowy nie spadnie. Mam dla niej tylko drobny
prezent. Na razie…
- Jaki
prezent?
- Dowiesz
się w swoim czasie. A teraz chyba nie muszę ci mówić, żebyś nikomu nie
wspominał o tej rozmowie?
- Jasne – po
usłyszeniu tego jednego słowa rozłączyłem się.
[Agata]
Był wieczór.
Siedziałam na łóżku z laptopem i słuchawkami w uszach. Myślałam… ostatnio to
było moje jedyne zajęcie… myślenie, wspominanie i tęsknienie. Z Maćkiem miałam
przynajmniej jakiś kontakt, pisaliśmy, dwa razy udało nam się porozmawiać przez
Skypa, ale Stefan? Nic. Nagle dostałam powiadomienie, że ktoś chce się połączyć
przez ten właśnie komunikator. Moim oczom ukazało się imię i nazwisko nie kogo
innego jak Stefana. Nie wierzyłam własnym oczom. Szybko zaakceptowałam a na
ekranie mojego komputera pojawiła się twarz tego, o którym ostatnio
nieprzerwanie myślałam.
- Agata!
Przepraszam, że wpadłem na ten pomysł dopiero teraz – uśmiechnął się.
- Stefan?
Myślałam, że już o mnie zapomniałeś – odwzajemniłam uśmiech. Moje serce biło
jak szalone, nie wierzyłam, że znowu z nim rozmawiam.
- Coś ty.
Opowiadaj co u ciebie.
- Nie ważne
co u mnie lepiej mów co u ciebie! – zaśmialiśmy się i kontynuowaliśmy rozmowę.
Rozmawialiśmy
tak przez godzinę gdy nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do jego pokoju a po
chwili moim oczom ukazał się Michi. Spojrzał nie mówiąc ani słowa po czym
zniknął z mojego pola widzenia.
- Długo
będziesz jeszcze rozmawiał? – usłyszałam jego głos.
- Chcesz
laptopa? Nie ma sprawy. Już… zaraz będzie do twojej dyspozycji.
Szybko się
pożegnaliśmy, nie obyło się bez słodkich słówek, po czym powiedział, że jeszcze
się odezwie. Byłam taka szczęśliwa, że się odezwał. Myślałam, że już nigdy go
nie zobaczę, nie porozmawiam z nim a tu taka niespodzianka. Nie wiedziałam co
myśleć jednak moje szczęście nie trwało długo. Miałam się już szykować spać gdy
dostałam maila. Najpierw przeczytałam jego treść „Nie myśl, że jesteś jedyna.
Robię to dla Twojego dobra. Nie ma sensu, żebyś zawracała sobie nim głowę” po
czym otworzyłam załącznik. Było to zdjęcie. Zajęło mi chwilę, żeby dotarło do
mnie co a właściwie kto się na nim znajdował. Stefan i jakaś blondynka.
Całowali się. W pierwszej chwili zamurowało mnie i poczułam ukłucie. Bólu,
zazdrości i sama nie wiedziałam czego jeszcze. Chciałam dowiedzieć się kto
wysłał owego maila jednak po nazwie nie mogłam zidentyfikować któż „był taki
życzliwy i tak się o mnie martwił”. Jednak po krótkiej chwili odpowiedź sama mi
się nasunęła. Michael. Wiedziałam, że to on no bo któż by inny?! Zresztą nie ważne
było czy to Michi, czy nie. Ważne było co innego. Wiedziałam, że dla niego to
nic nie znaczy. A ja jak ta głupia idiotka wyobrażałam sobie niewiadomo co. Nie
miałam pewności kiedy to zdjęcie zostało zrobione. Może wtedy kiedy jeszcze
mnie nie znał? Co za idiotka! Jak zawsze musiałam sobie pokomplikować wszystko.
Wiedziałam, że muszę go o to zapytać. Ale czy to ma sens? Może lepiej to
przemilczeć? Może lepiej mu o tym nie mówić… spróbować uwierzyć, że to zdjęcie
jest stare? Nie wiedziałam co mam robić. Położyłam się do łóżka. Jednak
zaśnięcie i zapomnienie nie było mi pisane tej nocy. Cały czas w moich myślach
krążyło to jedno zdjęcie. Czułam się bezsilna. Wiedziałam jedno! Albo Stefan
mnie oszukuje (w co wierzyć nie chciałam za wszelką cenę) albo Michael wziął
sobie za cel nas skłócić. Nie znam tego powodu ale nie dam mu tej satysfakcji.
Następnego
dnia nie próbowałam nawet połączyć się ze Stefanem. Wiedziałam, że sam zadzwoni
jak będzie miał czas. Zadzwonił jednak Maciek. Na niego zawsze mogłam liczyć. Zawsze
wiedział kiedy go potrzebuję, kiedy muszę się wygadać.
[Maciek]
Na ekranie
mojego komputera zobaczyłem Agatę. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak.
Próbowała to ukryć uśmiechem, jednak ja wiedziałem, że jest sztuczny. Za dobrze
ją już poznałem. Miałem tylko nadzieję, modliłem się w duchu, żeby tylko
Michael nie zrobił tego co zapowiadał. Od tamtej rozmowy nie mogłem przestać
myśleć o tym, że się na to zgodziłem. Jeżeli miała być z nim szczęśliwa,
powinienem ustąpić a nie knuć coś z tym typkiem za jej plecami. Fakt, sam nie
wiedziałem co on planuje ale wiedziałem jedno. Ona będzie cierpieć. A tego nie
chciałem. Jak mogłem się na to zgodzić?! Zdążyłem już zauważyć, że Agata jest
uparta i tak łatwo nie odpuszcza. A co jeżeli on będzie musiał posuwać się
coraz dalej aby ich skłócić?
Agata była
szczera. Nie ukrywała przede mną co się stało. Czyli tak jak mówił Austriak.
Dowiedziałem się w swoim czasie. Gdy widziałem z jakim bólem patrzyła na to
zdjęcie, gdy widziałem jak była zagubiona nie wiedząc co robić, pękało mi
serce. Nie mogłem pozwolić, żeby jej pękało tak samo jak moje.
- Nie
sądzisz, że to zdjęcie może być z czasu, gdy jeszcze się nie znaliście? –
zapytałem. Chciałem w to wierzyć. Chciałem ją do tego przekonać. Może to nie
było fair w stosunku do Michaela ale czy on grał fair? Sam nie wiedziałem kiedy
było zrobione to zdjęcie.
- Też się
nad tym zastanawiałam. Maciek? Mam go o to spytać?
- Jeżeli nie
będziesz znała odpowiedzi, to nie da ci spokoju. Chyba musisz – co innego
miałem jej poradzić? No co?
- On też
domyśli się kto za tym stoi. Mimo wszystko nie chcę, żeby stracił przyjaciela.
Boże! Co ja mówię. A czy ten „przyjaciel” zastanawia się w ogóle co robi?
Czasami dopiero gdy powiem coś głośno dociera do mnie jak bardzo jest to
absurdalne.
- Powiedz
mu. On musi wiedzieć z kim się zadaje. Jeżeli to zdjęcie nie jest autentycznie
z ostatniego okresu to koleś musi być nieźle stuknięty. Jaki niby on ma interes
w skłóceniu was? – sam chciałbym wiedzieć.
- Dobra. Jak
coś się zmieni to dam ci znać. Buziaki! – uśmiechnęła się i pomachała po czym
rozłączyła się.
Nie
wiedziałem co miałem robić. Z jednej strony nie chciałem żeby z nim była. Z
drugiej chciałem jej szczęścia. Chciałem się jakoś wymiksować z tego układu z
Michaelem. Jednak wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Włączyłem zieloną
słuchawkę przy numerze, z którego ostatnim razem dzwonił do mnie Austriak i
czekałem aż odbierze.
- Czyżbyś
już się dowiedział o moim małym prezenciku dla Agatki? – usłyszałem jego głos.
- Chcę
wiedzieć jedno. To zdjęcie. Kiedy było robione?
- Kilka
miesięcy temu. Z jego byłą.
- Wiesz, że
ona bierze pod uwagę możliwość, że to jest stare zdjęcie? Nie jest głupia i
wie, że to od ciebie.
- Spokojnie.
Myślisz, że mój plan na tym się kończy? Zaufaj mi. Prędzej czy później ona nie
będzie chciała mieć z nim już nic wspólnego.
- Pamiętaj o
granicy.
- Już nie
zgrywaj takiego obrońcy. Ty też w pewnym sensie bierzesz w tym udział – po tych
słowach rozłączył się.
Świetnie! No
i co ja niby miałem robić? Nie pozostawało mi nic innego jak najzwyczajniej w
świecie ją wspierać. Tylko czy to właśnie nie składa się na plan Michaela? Może
właśnie mam przy niej być? Czy to była część jego planu czy nie, muszę przy
niej być i ją wspierać.
- Brawo
Maciek… bohater z ciebie od siedmiu boleści… - mruknąłem.
___________________________________
Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Przekazałam to co chciałam ale nie do końca w taki sposób jaki chciałam. No ale... Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba :)
Dzisiaj wyjątkowo proszę Was o komentarze ponieważ potrzebuję Waszej rady ;p Wolicie aby wątek z Michaelem skończył się źle (wow, co to będzie?!) czy raczej dobrze (ułoży się i będzie prawie cud, miód, malina)? Mam dwie wersje w głowie i nie umiem się zdecydować :) Chciałam jeszcze zauważyć, że już zaczęło się shippowanie, bardzo dziękuję za wymyślenie "Sagaty" (Stefana i Agaty) ;*
Czekam na komentarze ponieważ one bardzo motywują i ogromnie miło się je czyta :)
Czekam na komentarze ponieważ one bardzo motywują i ogromnie miło się je czyta :)
Do następnego!