niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 9

"Są ludzie, którym szczęście mignie tylko na moment,
na moment tylko się ukaże (...) by uczynić życie
tym smutniejsze i okrutniejsze."


Spędziłam ze skoczkami tyle czasu ile się dało ale teraz nadszedł już czas powrócić do normalności. Na busa odprowadził mnie Maciek
- W Niemczech już cię raczej nie zobaczę prawda?
- Niestety. I tak już spontanicznie wyszło z tym Zakopanem. Maciek? – musiałam zadać mu to pytanie – zobaczymy się jeszcze kiedyś?
- Jeszcze pytasz? Nie widzę innej opcji – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech – zobaczymy się i to szybciej niż myślisz.
W tym momencie podjechał pojazd, którym miałam dojechać do Katowic. Nienawidziłam się żegnać a to już kolejne pożegnanie tego dnia. Kot mocno mnie do siebie przytulił i staliśmy tak zapominając o całym świecie. Gdy wreszcie uwolniłam się z jego objęć poszłam prosto do busa. Nie odwróciłam się ani razu, jednak nie wytrzymałam, musiałam jeszcze go zobaczyć. Usiadłam więc przy oknie tak żeby dobrze go widzieć. Pomachałam mu, na co on także uczynił podobny gest. Gdy kierowca odpalił silnik i zaczęliśmy ruszać zobaczyłam jeszcze jak przyjaciel wysyła mi w powietrzu całusy. Uśmiechnęłam się ale tego nie miał już jak zobaczyć.
Czekała mnie około dwu i pół godzinna jazda. Jednak już po piętnastu minutach zaczął padać deszcz. Lubiłam jeździć i podziwiać krajobrazy za oknem bo wtedy najlepiej się myśli, a wpatrując się jeszcze w krople deszczu na szybie dochodzi do tego nastrój melancholii. Chcąc nie chcąc zaczęłam analizować wszystko co wydarzyło się w ostatnich dniach. Myślałam o Maćku, o jego zachowaniu, o tym co powiedziała Ewa. Choć starałam się odsunąć jej słowa na bok one i tak wracały i czułam, gdzieś głęboko w środku, że wiedziała co mówi, miała rację. Myślałam także o Stefanie. I choć wiedziałam, że nic nie ma prawa między nami być, nie potrafiłam pozbyć się złudnych odczuć. Nie mogłam pozbyć się wspomnień jego głosu, jego zapachu, jego silnych ramion ale przede wszystkim jego oczu. Oczu, które mówią o człowieku tak wiele, to z nich możemy wyczytać to co ludzie ukrywają, nie chcąc aby prawdziwe uczucia czy emocje zobaczyły światło dzienne. Patrzyłam na kolejne krople spływające po szybie, tworzące labirynt. W kroplach deszczu, które do złudzenia przypominają łzy, ludzie odnajdują prawdę, potrafią one pobudzać nasze emocje. Wtedy uświadamiamy sobie pewne rzeczy… ja też coś sobie uświadomiłam. Zrobiłam coś, czego za wszelką cenę robić nie chciałam. Zakochałam się. Jednocześnie się bałam. Bałam się tego co będzie się teraz ze mną dziać. Bałam się powrotu do codzienności, w której nie będzie osób, tak bardzo dla mnie ważnych choć tak krótko znanych. Nie chciałam, nie chciałam wracać, ale musiałam. To był ten czas, żeby pogodzić się z tym, że fajnie było ale się skończyło. Autobus pokonywał kolejne kilometry a ja siedziałam i myślałam. Snułam w głowie setki scenariuszy, które i tak wiedziałam, że nigdy się nie spełnią. A co obiecałam sobie jakiś czas temu? Że nie będę tego robić, że będę myślała realistycznie, że będę twardo stąpała po ziemi a tymczasem co robiłam? Coś zupełnie odwrotnego.
Gdy dojechałam do Katowic i zobaczyłam znowu to szare, smutne miasto, gdzie wszędzie wszystko było rozkopane wiedziałam. Wiedziałam, że to nie jest mój świat i prędzej czy później wyrwę się stąd. Ruszyłam w stronę przystanku tramwajowego. Nie musiałam długo czekać na pojazd, nie było w nim tłoku więc bez problemu mogłam zająć miejsce siedzące. Po ok. dwudziestu pięciu minutach byłam już u mnie. W moim mieście. Trzy ulice do pokonania i miałam znaleźć się w domu. Deszcz nadal nie ustawał jednak ja szłam powoli. Lubiłam chodzić w deszczu i moknąć. Ludzie patrzyli na mnie jak na chorą psychicznie jednak ja czułam jak wtedy wszystko ze mnie spływa. Wiedziałam jedno, że gdy wejdę do domu czeka mnie kazanie od mamy. To, że zgodziła się na Zakopane nie oznaczało, że miało mnie to ominąć. Weszłam do domu a tam, ku mojemu zdziwieniu cisza. Rozebrałam buty i weszłam do pokoju gdzie czekała na mnie moja „impreza” urodzinowa. Mama, ojczym, Patryk z narzeczoną i babcia. Super. Następne godziny to było tylko opowiadanie co wydarzyło się na moim wyjeździe (oczywiście z pominięciem niektórych szczegółów), sztuczne uśmiechanie się i udawanie, że to o czym mówią jest interesujące. Jednak gdy wszyscy poszli wreszcie mogłam pobyć sama. Trzeba się było przestawić.
Kolejne kilka dni przetrwałam bez wielkich rewolucji, z przyjaciółmi lub siedząc w domu. Jak w każde wakacje. Jeden wielki odpoczynek.

[Stefan]
Byliśmy w Niemczech i właśnie jechaliśmy zobaczyć obiekt, na którym miał się odbyć kolejny konkurs. Jak zawsze podróże w naszej ekipie przebiegały dość wesoło. Nigdy nie wiedziałem co im strzeli do głowy, humory dopisywały. Nawet wrócił mój stary, dobry Michi. Po tym, co powiedziała mi Agata faktycznie też to zauważyłem. Zachowywał się co najmniej dziwnie. Gdy tylko pojawiała się na horyzoncie on znikał. Nie rozumiałem go, przecież ona nic mu nie zrobiła. Chyba, że jest coś o czym nie wiem ale… nie w to nie uwierzę. Siedziałem wygodnie w fotelu i przysłuchiwałem się rozmowom kumpli z drużyny. W tej chwili odwrócił się do mnie Gregor
- A ty co taki zamyślony? Czyżbyś myślał o tej dziewczynie, z którą tak się żegnałeś przed wyjazdem z Polski? – zauważyłem, że Michael uważnie zaczął się przysłuchiwać naszej rozmowie.
- Jakbyś zgadł.
- Chłopie! Weź znajdź sobie jakąś dziewczynę w Austrii, co? Nie sądzisz, że będzie łatwiej?
- Ona jest inna – nie miałem zamiaru mu tłumaczyć. Ona faktycznie była inna. Czułem to. Gdy z nią rozmawiałem, czułem, że nie traktuje mnie jak „sławnego skoczka narciarskiego” tylko jak Stefana. Po prostu Stefana, zwykłego chłopaka.
- Przecież dobrze wiesz, że to nie ma prawa się udać – wtrącił Michael.
- Wiem.
- No to rozchmurz się! Nie ta to inna! Spokojnie, ze znalezieniem dziewczyny to ty raczej kłopotu mieć nie powinieneś – powiedział ze śmiechem Gregor.
Łatwo im mówić. Ale ja się tak łatwo nie poddam. Znajdę z nią jakiś kontakt. Choćby miał być znikomy, nie odpuszczę tej znajomości.

[Michael]
Byliśmy w hotelu. Siedziałem sam w pokoju gdyż Stefan gdzieś zniknął. Wiedziałem, że muszę coś zrobić. Ale w tym będę potrzebował chociaż jednego sprzymierzeńca. Zdobyłem już numer telefonu kandydata.
- To zadziwiające, jak w gronie skoczków łatwo zdobyć do kogoś kontakt – mruknąłem do siebie. Wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha. Po trzech sygnałach odebrał.
- Halo?
- Nie będę owijał w bawełnę. Dobrze wiem, że nie leży ci ewentualny przyszły związek Agatki i Stefana.
- Halo? Co jest? Z kim rozmawiam?
- Michael. Michael Hayboeck.
- Czego chcesz?
- Tak jak zacząłem… tobie to nie leży i mi też nie. Więc domyślam się, że mogę liczyć na twoje wsparcie?
- Jakie wsparcie? O czym ty do cholery mówisz?!
- Nie denerwuj się i słuchaj co do ciebie mówię. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, pomożesz mi?
- Do pewnej granicy. Jeżeli ją przekroczysz, nie licz na mnie.
- Dobra, wyluzuj… na razie Agatce włos z głowy nie spadnie. Mam dla niej tylko drobny prezent. Na razie…
- Jaki prezent?
- Dowiesz się w swoim czasie. A teraz chyba nie muszę ci mówić, żebyś nikomu nie wspominał o tej rozmowie?
- Jasne – po usłyszeniu tego jednego słowa rozłączyłem się.

[Agata]
Był wieczór. Siedziałam na łóżku z laptopem i słuchawkami w uszach. Myślałam… ostatnio to było moje jedyne zajęcie… myślenie, wspominanie i tęsknienie. Z Maćkiem miałam przynajmniej jakiś kontakt, pisaliśmy, dwa razy udało nam się porozmawiać przez Skypa, ale Stefan? Nic. Nagle dostałam powiadomienie, że ktoś chce się połączyć przez ten właśnie komunikator. Moim oczom ukazało się imię i nazwisko nie kogo innego jak Stefana. Nie wierzyłam własnym oczom. Szybko zaakceptowałam a na ekranie mojego komputera pojawiła się twarz tego, o którym ostatnio nieprzerwanie myślałam.
- Agata! Przepraszam, że wpadłem na ten pomysł dopiero teraz – uśmiechnął się.
- Stefan? Myślałam, że już o mnie zapomniałeś – odwzajemniłam uśmiech. Moje serce biło jak szalone, nie wierzyłam, że znowu z nim rozmawiam.
- Coś ty. Opowiadaj co u ciebie.
- Nie ważne co u mnie lepiej mów co u ciebie! – zaśmialiśmy się i kontynuowaliśmy rozmowę.
Rozmawialiśmy tak przez godzinę gdy nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do jego pokoju a po chwili moim oczom ukazał się Michi. Spojrzał nie mówiąc ani słowa po czym zniknął z mojego pola widzenia.
- Długo będziesz jeszcze rozmawiał? – usłyszałam jego głos.
- Chcesz laptopa? Nie ma sprawy. Już… zaraz będzie do twojej dyspozycji.
Szybko się pożegnaliśmy, nie obyło się bez słodkich słówek, po czym powiedział, że jeszcze się odezwie. Byłam taka szczęśliwa, że się odezwał. Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę, nie porozmawiam z nim a tu taka niespodzianka. Nie wiedziałam co myśleć jednak moje szczęście nie trwało długo. Miałam się już szykować spać gdy dostałam maila. Najpierw przeczytałam jego treść „Nie myśl, że jesteś jedyna. Robię to dla Twojego dobra. Nie ma sensu, żebyś zawracała sobie nim głowę” po czym otworzyłam załącznik. Było to zdjęcie. Zajęło mi chwilę, żeby dotarło do mnie co a właściwie kto się na nim znajdował. Stefan i jakaś blondynka. Całowali się. W pierwszej chwili zamurowało mnie i poczułam ukłucie. Bólu, zazdrości i sama nie wiedziałam czego jeszcze. Chciałam dowiedzieć się kto wysłał owego maila jednak po nazwie nie mogłam zidentyfikować któż „był taki życzliwy i tak się o mnie martwił”. Jednak po krótkiej chwili odpowiedź sama mi się nasunęła. Michael. Wiedziałam, że to on no bo któż by inny?! Zresztą nie ważne było czy to Michi, czy nie. Ważne było co innego. Wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczy. A ja jak ta głupia idiotka wyobrażałam sobie niewiadomo co. Nie miałam pewności kiedy to zdjęcie zostało zrobione. Może wtedy kiedy jeszcze mnie nie znał? Co za idiotka! Jak zawsze musiałam sobie pokomplikować wszystko. Wiedziałam, że muszę go o to zapytać. Ale czy to ma sens? Może lepiej to przemilczeć? Może lepiej mu o tym nie mówić… spróbować uwierzyć, że to zdjęcie jest stare? Nie wiedziałam co mam robić. Położyłam się do łóżka. Jednak zaśnięcie i zapomnienie nie było mi pisane tej nocy. Cały czas w moich myślach krążyło to jedno zdjęcie. Czułam się bezsilna. Wiedziałam jedno! Albo Stefan mnie oszukuje (w co wierzyć nie chciałam za wszelką cenę) albo Michael wziął sobie za cel nas skłócić. Nie znam tego powodu ale nie dam mu tej satysfakcji.
Następnego dnia nie próbowałam nawet połączyć się ze Stefanem. Wiedziałam, że sam zadzwoni jak będzie miał czas. Zadzwonił jednak Maciek. Na niego zawsze mogłam liczyć. Zawsze wiedział kiedy go potrzebuję, kiedy muszę się wygadać.

[Maciek]
Na ekranie mojego komputera zobaczyłem Agatę. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Próbowała to ukryć uśmiechem, jednak ja wiedziałem, że jest sztuczny. Za dobrze ją już poznałem. Miałem tylko nadzieję, modliłem się w duchu, żeby tylko Michael nie zrobił tego co zapowiadał. Od tamtej rozmowy nie mogłem przestać myśleć o tym, że się na to zgodziłem. Jeżeli miała być z nim szczęśliwa, powinienem ustąpić a nie knuć coś z tym typkiem za jej plecami. Fakt, sam nie wiedziałem co on planuje ale wiedziałem jedno. Ona będzie cierpieć. A tego nie chciałem. Jak mogłem się na to zgodzić?! Zdążyłem już zauważyć, że Agata jest uparta i tak łatwo nie odpuszcza. A co jeżeli on będzie musiał posuwać się coraz dalej aby ich skłócić?
Agata była szczera. Nie ukrywała przede mną co się stało. Czyli tak jak mówił Austriak. Dowiedziałem się w swoim czasie. Gdy widziałem z jakim bólem patrzyła na to zdjęcie, gdy widziałem jak była zagubiona nie wiedząc co robić, pękało mi serce. Nie mogłem pozwolić, żeby jej pękało tak samo jak moje.
- Nie sądzisz, że to zdjęcie może być z czasu, gdy jeszcze się nie znaliście? – zapytałem. Chciałem w to wierzyć. Chciałem ją do tego przekonać. Może to nie było fair w stosunku do Michaela ale czy on grał fair? Sam nie wiedziałem kiedy było zrobione to zdjęcie.
- Też się nad tym zastanawiałam. Maciek? Mam go o to spytać?
- Jeżeli nie będziesz znała odpowiedzi, to nie da ci spokoju. Chyba musisz – co innego miałem jej poradzić? No co?
- On też domyśli się kto za tym stoi. Mimo wszystko nie chcę, żeby stracił przyjaciela. Boże! Co ja mówię. A czy ten „przyjaciel” zastanawia się w ogóle co robi? Czasami dopiero gdy powiem coś głośno dociera do mnie jak bardzo jest to absurdalne.
- Powiedz mu. On musi wiedzieć z kim się zadaje. Jeżeli to zdjęcie nie jest autentycznie z ostatniego okresu to koleś musi być nieźle stuknięty. Jaki niby on ma interes w skłóceniu was? – sam chciałbym wiedzieć.
- Dobra. Jak coś się zmieni to dam ci znać. Buziaki! – uśmiechnęła się i pomachała po czym rozłączyła się.
Nie wiedziałem co miałem robić. Z jednej strony nie chciałem żeby z nim była. Z drugiej chciałem jej szczęścia. Chciałem się jakoś wymiksować z tego układu z Michaelem. Jednak wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Włączyłem zieloną słuchawkę przy numerze, z którego ostatnim razem dzwonił do mnie Austriak i czekałem aż odbierze.
- Czyżbyś już się dowiedział o moim małym prezenciku dla Agatki? – usłyszałem jego głos.
- Chcę wiedzieć jedno. To zdjęcie. Kiedy było robione?
- Kilka miesięcy temu. Z jego byłą.
- Wiesz, że ona bierze pod uwagę możliwość, że to jest stare zdjęcie? Nie jest głupia i wie, że to od ciebie.
- Spokojnie. Myślisz, że mój plan na tym się kończy? Zaufaj mi. Prędzej czy później ona nie będzie chciała mieć z nim już nic wspólnego.
- Pamiętaj o granicy.
- Już nie zgrywaj takiego obrońcy. Ty też w pewnym sensie bierzesz w tym udział – po tych słowach rozłączył się.
Świetnie! No i co ja niby miałem robić? Nie pozostawało mi nic innego jak najzwyczajniej w świecie ją wspierać. Tylko czy to właśnie nie składa się na plan Michaela? Może właśnie mam przy niej być? Czy to była część jego planu czy nie, muszę przy niej być i ją wspierać.

- Brawo Maciek… bohater z ciebie od siedmiu boleści… - mruknąłem. 
___________________________________
Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Przekazałam to co chciałam ale nie do końca w taki sposób jaki chciałam. No ale... Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba :) 
Dzisiaj wyjątkowo proszę Was o komentarze ponieważ potrzebuję Waszej rady ;p Wolicie aby wątek z Michaelem skończył się źle (wow, co to będzie?!) czy raczej dobrze (ułoży się i będzie prawie cud, miód, malina)? Mam dwie wersje w głowie i nie umiem się zdecydować :) Chciałam jeszcze zauważyć, że już zaczęło się shippowanie, bardzo dziękuję za wymyślenie "Sagaty" (Stefana i Agaty) ;*
Czekam na komentarze ponieważ one bardzo motywują i ogromnie miło się je czyta :) 
Do następnego!

7 komentarzy:

  1. Rozdział genialny! ❤
    Jak możesz być z niego niezadowolona? Długość,treść,wszystko jest tak jak powinno.:)
    Głupi Michael... Jak on mógł zrobić takie coś? I jeszcze wplątać w to Maćka?
    I jeśli chodzi o to czy ma się zakończyć dobrze czy źle... Jeśli miało by być źle to tylko nie uśmiercaj kogoś. :c
    Czekam na kolejny i weny życze!
    Pozdrawiam i przepraszam za krótki i niespójny komentarz, ale dopiero wstałam i nie kontaktuję za bardzo.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooooooo, w końcu wpadłam na jakieś fajne ff! i widzę, że jedna z bohaterek ma tak samo na imię jak ja! :D zabieram się za nadrabianie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się :)
    Jak dla mnie rozdział jest bardzo przyjemny, więc nie rozumiem twojego niezadowolenia :) Hmm... widać, że Stefanowi zależy na Agacie. Powinien o nią walczyć, przecież uczucia i miłość potrafią przekraczać wiele granic. Michael. Gdybym mogła, to chyba bym go udusiła. Jak on mógł zrobić coś takiego?? Po prostu nie wierzę. Swojemu przyjacielowi takie świństwo? Do tego w te gierki wciąga Maćka. Nie podoba mi się to wszystko i to bardzo...
    Wątek z Michim... A można tak coś pomiędzy? :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak obiecałam - jestem. ;)
    Rozdział tak samo jak poprzedni - fantastyczny. ❤❤
    Michaela jest okropny. Po co mu te intrygi? Po co to wszystko? Maciek również może mieć kłopoty przez swoją lekkomyślność...
    Szczerze? Mam nadzieję, że Agata i Stefan będą razem. Teraz kibicuję im na pełych obrotach. To, że zadzwonił do naszej bohaterki przez Skype oznacza, że o niej myśli. ❤❤
    Czekam na kolejny!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Obiecałam na Twitterze, że skomentuję i obietnicy dotrzymuję! Wybacz mi spóźnienie, ale wszystko ci na tt powiedziałam :D
    Blond pierdoła znowu w akcji? Ehh... Wkurzasz mnie Michi, bardzo mnie wkurzasz... Ja naprawdę nie wiem czemu on tak traktuje Agatę. Przecież ona mu nic nie zrobiła... Może on jest w niej zakochany i dlatego się tak zachowuje? Takie mam podejrzenia. Chociaż bardziej prawdopodobną teorią wydaje się być to, że on jest zazdrosny o swojego przyjaciela. Swoją drogą to on teraz wbija nóż w plecy Stefanowi! I ja bym go nie nazywała przyjacielem Krafcia, nie po tym co zrobił za jego plecami. Jeszcze Kocisko w to wciągnął. No niee... A po Stefciu widać, że Agata nie jest mu obojętna. Mój shipp się przyjął aww Ogólnie rzecz biorąc to jestem za Sagatą!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku..... od razu zacznę od odpowiedzi na twoje pytanie. Nie lubię jak coś sie kończy źle. Nie mogę ścierpieć, że wszystkim ludziom musi się na świecie dziać źle. Więc niech chociaż im dzieje się dobrze. Zrób tak, żeby na koniec było słodko i całuśnie, a Michi już niech przestanie kręcić i wyjaśni powody, dla których tak miesza.
    Bo jaki on może mieć w tym interes? Gdyby mu na niej zależało w sensie jak na dziewczynie, to raczej nie wierzę że posunąłby się do takich zagrań. W końcu Stefan to jego przyjaciel, a jak już padło tu genialne stwierdzenie "nie ta, to będzie inna".
    Kocisko również się w to wmieszało... no ale on ma przynajmniej jakieś ludzkie odruchy (czego - powiem szczerze - nie spodziewałabym się po nim). Ale właśnie tak powinno być. Jeżeli na kimś nam zalezy, to powinnismy dążyć do tego, żeby ta osoba była szczęśliwa. O!
    Pierwszy raz staję za Kotem.... to trzeba gdzieś zapisać.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz mi, że zjawiam się z opóźnieniem. ;*
    Czasu brakowało mi ostatnio na wszystko. ;/ Ale już jestem. Przeczytałam i... jestem zachwycona! ;*
    Przedstawiłaś wszystko cudownie i na moje skromne oko nie masz powodów do niezadowolenia! ;**
    W odpowiedzi na Twoje pytanie... Mnie jest obojętne, jeśli mam być szczera.
    Czytając, chcę jedynie widzieć, że to Twoja niepowtarzalna wizja, która jest częścią Ciebie samej, bo jak wiadomo- pisząc, zostawiamy w tym odrobinę własnej duszy. ;)
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń!
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń