"Niektórzy ludzie są jak anioły...
Przychodzą niespodziewanie, dają pomocną dłoń, pomagają się podnieść...
A gdy już jest dobrze, odchodzą równie niespodziewanie jak się pojawiły
i powodują jeszcze większy upadek..."
Wtedy pozostają tylko dobre wspomnienia.
Drugi dzień
LGP, drugi konkurs, tym razem indywidualny. Choć konkurs miał się rozpocząć
dopiero wieczorem, na prośbę polskiej reprezentacji, pod skocznią pojawiłyśmy
się przed południem. Nie spędziłyśmy jednak tego czasu na wałęsaniu się bez celu
w pobliżu obiektu sportowego. Zostałyśmy poproszone o spędzenie tego czasu ze
skoczkami. Zaprosili nas do swojego domku, mogłyśmy przyglądać się im
treningom, ćwiczeniom i zabawom (których nie brakowało). To było niesamowite,
zobaczyć ich od tej drugiej strony. Stałam oparta o ścianę budynku obserwując
skoczków, którzy to pojawiali się, to znikali, z którejś strony. Kawałek dalej
zobaczyłam Austriaków. Dwójka z nich od razu zwróciła moją uwagę. Był to Stefan
i Michael. Dwaj, prawdziwi przyjaciele, właściwie nierozłączni. Gdy byli razem
zachowywali się jak mali chłopcy bawiący się na podwórku przed blokiem. Właśnie
w tej chwili grali w jakąś grę, której zasad nie rozumiałam, zastanawiałam się
nawet czy oni sami znają jej zasady. Mimowolnie uśmiechnęłam się spoglądając na
nich. Wtedy właśnie wzrok Stefana spoczął na mnie, pomachał i szeroko się
uśmiechnął, mogłabym na ten uśmiech patrzeć godzinami. Odwzajemniłam uśmiech,
wtedy Stefan spojrzał na przyjaciela, ten także odwrócił twarz w moim kierunku
i uniósł kąciki ust ku górze. Nie był to szczery uśmiech, tego byłam pewna. Gdy
tylko wzrok Stefana skierował się znowu na mnie, mina Michiego momentalnie się
zmieniła. Biła od niego pogarda i chłód. No to przynajmniej było szczere.
Chciałam to z nim wyjaśnić, chciałam wiedzieć, co takiego zrobiłam. Nie
widziałam w tym jednak najmniejszego sensu. Po co? Przecież prawdopodobnie
dzisiaj widzę go po raz ostatni w życiu. Nagle poczułam jak ktoś kładzie dłoń
na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Maćka.
- Masz nowych
kolegów? – kiwnął głową w stronę Austriaków.
- Właściwie
to jednego… - odpowiedziałam. Michaela na pewno kolegą nazwać nie mogłam.
- Blondasek
jest dziwny, a Stefana kiedy poznałaś?
- Sam
wczoraj ich dla mnie ściągnąłeś – przypomniałam – a później spotkałam go przed
hotelem.
- To z nim
wczoraj zniknęłaś?
- Oj, od
razu zniknęłam. Po prostu byłam na spacerze.
- Ale z nim?
- No, tak.
To problem? – widziałam po jego twarzy, że nie był zachwycony faktem iż
zapoznałam się z młodym Austriakiem.
- Nie,
skądże.
- Maciek!
Chodź tu na chwilę! – usłyszeliśmy wołanie Kamila.
- Idę! –
odwrócił się i odszedł, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
No i co
miałam teraz ze sobą zrobić? Magda gdzieś zniknęła, pewnie znalazła mnóstwo
rzeczy do obfotografowania. Zobaczyłam, że Kraft stoi teraz przed ich domkiem
sam. Michiego nie było nigdzie na horyzoncie. Skierowałam się więc w jego
stronę, a gdy zobaczył, że idę wyszedł mi naprzeciw. Po chwili, jego silne
ramiona już obejmowały moje drobne ciało. Choć był to tylko przytulas na
powitanie, mogłabym tak trwać w jego objęciach częściej. Nie był to już dla
mnie taki szok jak poprzedniego dnia, mogłam więc poczuć jego zapach. Gdy
odsunęliśmy się od siebie zobaczyłam, że przygląda nam się Gregor. Uśmiechnął
się lekko gdy zobaczył, że na niego patrzę, odwrócił się i odszedł.
- I jak tam
nastawienie przed konkursem? – zapytałam Stefana.
- Nastawiony
na zwycięstwo! – powiedział z szerokim uśmiechem.
- Hej, hej!
Nie zapominaj, że startują również Polacy! – zaczęłam się śmiać – Nie byłabym
taka pewna tego twojego zwycięstwa.
- Kamilowi
mogę z czystym sercem podarować drugie miejsce – powiedział śmiejąc się.
- On chyba
myśli odwrotnie. Będzie wojna! – powiedziałam unosząc zaciśniętą pięść do góry.
- Jasne! To
komu będziesz kibicować? – to było podchwytliwe pytanie! Zawsze kibicowałam
jemu i Polakom. Nie mogłam wybierać.
- Haha, już
myślisz, że tobie? To się mylisz. – na jego twarzy zobaczyłam, że jakby utracił
cały zapał.
- Ex aequo miałam
na myśli! Zawsze wolę myśleć o remisie – powiedziałam donośnie, na co się
zaśmiał i entuzjazm momentalnie powrócił na jego twarz.
- No
ewentualnie może być – powiedział wesoło.
Nagle
usłyszałam głos Dietharta przechodzącego akurat obok nas. Nie zrozumiałam
kompletnie co powiedział gdyż mój niemiecki był tragiczny. Powiedział to jednak
z uśmiechem, na co Stefan zaśmiał się, odpowiedział mu niestety także po
niemiecku i popukał się palcem w czoło patrząc na niego. Oboje wybuchli
śmiechem a ja stałam i patrzyłam na nich nie mając pojęcia o co chodzi.
- Może
musisz już iść co? – spytałam. Nie chciałam, żeby zaniedbywał cokolwiek chcąc
być dla mnie miły.
- Mam
jeszcze chwilę. Ale za moment faktycznie będę musiał się zbierać.
- Nie ma
problemu. Może lepiej już idź a ja wrócę do swoich – powiedziałam uśmiechając
się.
- Ale nie
zapomnij trzymać za mnie kciuków.
- Nigdy! –
zaczęłam się śmiać, odwróciłam się i ruszyłam w stronę domku Polaków. Miałam
taki dobry humor, roznosiła mnie energia. Okazało się, że Madzia się znalazła.
- Zostało ci
jeszcze jakieś miejsce na karcie pamięci? – spytałam, wiedząc, że jak ona się
wkręci w robienie zdjęć to nie może przestać.
- Spokojnie,
wystarczy. Bardziej bym się bała czy mi sprzęt się nie rozładował.
- Nawet mnie
nie strasz!
Rozmowę przerwał
nam Maciek.
- Wiecie, że
konkursu nie musicie oglądać z sektora? Może chcecie zostać z ekipą?
- O nie! Nie
po to płaciłam za bilety, żeby teraz z nich nie skorzystać.
- Jak wolisz
– powiedział wzruszając ramionami – ale chyba kciuki będziesz trzymała co?
- Jeszcze
się głupio pytasz! Oczywiście, że tak! – zapewniłam – ale teraz dobrze by było
żebyśmy poszły już zająć sobie dobre miejsce.
- Idźcie,
idźcie. A co powiesz jeszcze na przekazanie mi trochę mocy?
- Hahaha co?
– nie miałam pojęcia co ma na myśli jednak po chwili się dowiedziałam. Gdy
wskazał palcem na swój policzek i odwrócił wzrok. Tak to sobie wykombinował…
Cwaniaczek, no ale co miałam zrobić? Cmoknęłam go szybko w policzek,
uśmiechnęłam się dostrzegając szeroki uśmiech na jego twarzy i poszłam wraz z
przyjaciółką do sektora.
- Ty ej, weź
się zdecyduj co? – powiedziała ze śmiechem gdy byłyśmy już na miejscu.
- Co?
- No tu
kręcisz ze Stefanem, tutaj z Maćkiem… - spojrzała na mnie i zaczęła ruszać
znacząco brwiami, na co ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Daj
spokój. Maciek to przyjaciel, a Stefana zobaczę pewnie dopiero za rok i to
niewiadomo czy w ogóle będzie mnie pamiętał.
- No wiesz,
z boku to wygląda trochę inaczej, a co do Stefana, to nigdy nic nie wiadomo.
Wolałam się
w to nawet nie angażować, bo wiedziałam, że już niedługo będę musiała wrócić do
normalnego świata, do szarej rzeczywistości, a po ostatnich przeżyciach
pozostaną tylko wspomnienia i bezcenne dla mnie zdjęcia.
Konkurs
przebiegał bez większych problemów jednak pod koniec trochę popsuła się pogoda.
Ostatni zawodnicy nie mieli najlepszych warunków jednak dali radę. Oczywiście,
tak jak zawsze kibicowałam naszym oraz Austriackim skoczkom. Ku naszej radości
wygrał Kamil! Drugie miejsce zajął Severin Freund a trzecie Stefan! Ten ostatni
był trochę zawiedziony no ale przecież trzecie miejsce to bardzo dobra lokata –
tłumaczyłam mu gdy wreszcie udało nam się przedostać do nich z gratulacjami.
- Agata?
Będziesz na jutrzejszym konkursie w Zakopanem? Czułbym się lepiej!
- Bardzo bym
chciała ale nie mogę. Przykro mi.
- To znaczy,
że w najbliższym czasie się nie zobaczymy?
- Szczerze –
było mi to ciężko mówić. Patrzyłam na niego a słowa nie chciały przejść przez
gardło. Nie chciałam aby spełniło się to co próbowałam mu powiedzieć ale takie
były fakty – nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek się spotkamy.
- Nawet tak
nie mów – w jego głosie także słyszałam żal – spotkamy, spotkamy. Nie dam ci o
mnie zapomnieć – to, powiedział już z uśmiechem.
Było już
późno więc ludzie dość szybko opuszczali skocznię. Tak jak poprzedniego dnia do
centrum zabrałyśmy się z naszymi reprezentantami. Przynajmniej nie musiałyśmy
się po nocy martwić o busa. Tym razem jednak wysiadłyśmy niedaleko naszego
miejsca noclegowego aby nikt nie musiał nas później odprowadzać. Gdy byłyśmy
już w pokoju, mój telefon zadzwonił. Był to Maciek z propozycją abyśmy
pojechały z nimi na jutrzejszy konkurs w Zakopanem.
- Maciek,
przecież dobrze wiesz, że cudem udało mi się nakłonić mamę aby zgodziła się na
Wisła a tu nagle mam jej wyskoczyć jeszcze z Zakopanem?
-
Przypominam ci tylko, że od wczoraj masz już osiemnaście lat.
- Poza tym
nie mam nawet załatwionego noclegu ani kupionych biletów.
- Bilety to
nie problem, kto powiedział, że masz mieć miejsce w sektorze? Będziesz nam
kibicowała razem z kadrą! A jeżeli chodzi o nocleg to zostaw to mnie. Dwa
noclegi dla nas to żaden problem! Najwyżej kimniemy się w czterech w jednym
pokoju a wy zajmiecie jakąś „dwójkę”. Już nie takie akcje się robiło, uwierz –
powiedział ze śmiechem. Była to kusząca propozycja nie powiem, że nie.
- O której
wyjeżdżacie?
- Po ósmej
rano. To znaczy, że się zgadzasz? – słyszałam w jego głosie entuzjazm.
- Tego nie
powiedziałam! Dam ci znać jutro z rana. No i jest jeszcze jedna kwestia. Skąd
wiadomo, że nie reszta drużyny nie będzie miała nic przeciwko?
- Już
myślałem, że o to nie spytasz a ja tu ściągnąłem chłopaków – nagle usłyszałam
donośne głosy. Skoczkowie krzyczeli tak, że nie dało się rozróżnić co mówią.
Jednak z łatwością poczułam, że nie mają nic przeciwko mojemu i Magdy
towarzystwu, są wręcz zachwyceni tą opcją.
- Dobra,
ucisz ich z łaski swojej – powiedziałam śmiejąc się. Nie wiem co zrobił ale
momentalnie wokół niego zapanowała cisza. Choć chwila… no niezupełna, słyszałam
czyjś stłumiony śmiech ale nie zwracałam na niego uwagi.
- Pomyślę i
zadzwonię rano. Dobranoc – po tych słowach rozłączyłam się.
Przedstawiłam
całą sytuację Magdzie, byłam ciekawa co na to powie.
- Agata,
wiem, że chcesz tam jechać. Ale ja nie mogę – fakt, poczułam ukłucie,
spodziewałam się wsparcia z jej strony. To ona zawsze była wariatką, która bez
zastanowienia podejmowała decyzje a ja byłam tą wiecznie rozsądną i odpowiedzialną.
- Spoko, nie
ma sprawy – starałam się nie dać po sobie poznać, że żałuję, jednak ona znała
mnie na wylot.
- Nie
przejmuj się! Jutro wrócę do domu a ty pojedziesz z chłopakami! – powiedziała z
radością.
- Nie,
przyjechałyśmy razem i razem wrócimy.
- Nie
wygłupiaj się! Nie możesz z tego zrezygnować. Mną się nie przejmuj i jedź –
wtedy odezwała się we mnie moja natura. Wątpliwości. Zawsze najpierw był zapał
a później milion rzeczy, które chciały żebym zrezygnowała. Wiedziałam, że
spontaniczne decyzje nie są w moim stylu ale kiedy zacząć być
nieodpowiedzialnym jak nie teraz? Wtedy przypomniałam sobie, że przecież mój
brat miał przyjść i kolejne ukłucie. Za dużo kombinowania a poza tym mama mnie
zabije. Dla niej wiek nie ma znaczenia.
- No zrób
to! Rano zadzwonisz do mamy i Patryka i przełożysz wszystko o dzień później.
Poczułam w
moim brzuchu jak bardzo jestem zdenerwowana. Czułam się jakby w żołądku obudził
mi się potwór, który nagle zaczął się wiercić. Już wiedziałam, że nie wyśpię
się tej nocy. Miałam tendencję to analizowania wszystkiego w nocy, gdy jest
ciemno, wtedy wszystko wydaje się… inne, ani prostsze ani łatwiejsze, po prostu
inne.
Zasnęłam nad
ranem a o szóstej trzydzieści obudził mnie budzik Magdy.
- Oszalałaś?
Po co włączyłaś ten budzik? – zaczęłam.
- Żebyś
zdążyła załatwić wszystko z wyjazdem – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Ponownie poczułam jak serce zaczyna mi walić. Zawsze tak miałam. Przecież nie
mogłam teraz budzić mamy i brata. Po czym przypomniałam sobie, że oboje są już
w pracy. Raz się żyje! Zatelefonowałam najpierw do mamy. Nie obyło się
oczywiście bez „coś ty znowu wymyśliła”, „co ty sobie wyobrażasz” ,
„zwariowałaś?” i tym podobnym tekstom. Jednak jakimś cudem się udało. Teraz
pozostała mi już łatwiejsza część zadania. Z Patrykiem nie było problemu a
nawet dobrze to wyszło „młoda, sorry, miałem dzisiaj do ciebie dzwonić, że nie
dam rady. Przyjdę jutro”. Kamień spadł mi z serca. Maciek ogromnie ucieszył się
na moją wiadomość.
Pożegnałam
się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę hotelu w którym nocowali skoczkowie.
Teraz byłam już skazana na nich. Wszyscy kolejno wyściskali mnie, za to, że
zgodziłam się z nimi pojechać.
- A na
miejscu będziesz miała okazję spotkać się z Ewą! – krzyknął na zachętę Kamil.
Ucieszyło mnie to. Jedna normalna osoba, z którą będzie można normalnie
porozmawiać a nie tylko z tymi wariatami. Gdy wyszliśmy z budynku i panowie
zaczęli ładować rzeczy do busa zauważyłam, że nie ma już pojazdu austriackiego,
który mijałam pół godziny temu. No to Stefan się zdziwi – pomyślałam, na co nie
mogłam się nie uśmiechnąć. Droga minęła bardzo szybko a chłopaków rozpierała
energia. Szczególnie Kamil cieszył się na skoki w Zakopanem. Cały czas wszyscy
się śmiali i wygłupiali, był to taki „wesoły autobus”. Na miejscu czekała już
żona Kamila. To było takie urocze gdy wpadli sobie w objęcia. Chyba zawsze będę
ich uważała za najsłodszą parę! Wszyscy się z nią przywitali, ja zostałam na
koniec. Było to dopiero moje drugie spotkanie z nią ale gdy tylko mnie
zobaczyła od razu szeroko się uśmiechnęła i uściskałyśmy się przyjaźnie.
- Dobra
panowie! Trzeba się szykować! – usłyszeliśmy głos trenera.
Maciek
poczochrał mnie po głowie, uśmiechnął się i powiedział, że zostawia mnie w
rękach Ewy.
- Mówiąc
szczerze, nie poznaję go ostatnio – powiedziała gdy wszyscy się oddalili.
- Hę? – nie
wiedziałam co ma na myśli.
- No Maćka. Zachowuje się przy tobie zupełnie
inaczej niż zwykle.
- Co masz
konkretnie na myśli?
- Jest
bardziej wesoły i otwarty. Zawsze trudno było go rozgryźć, nigdy nie wiadomo
było jaki humor akurat będzie miał nasz Kotek.
-
Faktycznie. Nie znam go od tej drugiej strony.
- Ale wiesz,
że powód tego może być tylko jeden? – zrobiłam zdziwioną minę – Zakochał się.
- Wydaje ci
się… - powiedziałam. Podejrzewałam to a tak bardzo chciałam się mylić. Był
świetnym przyjacielem ale tylko PRZYJACIELEM.
- Wiem co
mówię, a raczej widzę – powiedziała uśmiechając się. Zauważyła chyba moją minę
gdyż z jej ust padło pytanie – ale ty w nim nie bardzo co?
- Jest dla
mnie przyjacielem – powiedziałam od razu. Nie chciałam owijać w bawełnę.
Czułam, że mogę jej powiedzieć prawdę.
- Spokojnie,
czasami uczucie rodzi się z czasem, zobaczysz, wszystko jakoś się ułoży. Chyba,
że może jest ktoś… - zaczęła, zachęcając mnie do dokończenia jej zdania.
- Nie, nie
ma – skłamałam. Po co miałam wspominać o czymś co i tak nie miało prawa
istnienia. W moich myślach pojawiła się roześmiana twarz Stefana jednak szybko
chciałam pozbyć się tego widoku. Nie powinnam nawet o nim myśleć. Poza tym sama
nie wiedziałam jeszcze jak nazwać to co czułam do Austriaka. Wydawało mi się
jednak, że Ewa dostrzegła moje zawahanie lecz nic nie powiedziała.
Ewa chciała
porobić trochę zdjęć okolicy więc po prostu chodziłam za nią, czasami odpowiadając
na zadane przez nią pytanie. Trzeba przyznać, że potrafiła człowieka przekonać
do różnych rzeczy. Udało jej się namówić mnie, żebym zapozowała jej do kilku
zdjęć. Wiedziałam, że ma talent ale teraz mogłam się przekonać o tym na własnej
skórze. Zdjęcia były naprawdę świetne. Następnie poszłyśmy coś zjeść. Lubiłam
ją, można było z nią porozmawiać tak na luzie, nie naciskała a jednocześnie i
tak wiedziałam, że mogę jej zaufać. Wiadomo, nie w stu procentach ale jednak
zaufać.
Gdy
wróciłyśmy pod skocznię, wokół był już tłum. Nie byłam przyzwyczajona do tego,
że mogę sobie tak po prostu wejść bocznym wejściem i iść do domków skoczków.
Widziałam, sportowców różnych narodowości, przed chwilą przeszedł koło mnie
Andreas Wellinger. Siedziałyśmy z Ewą pod domkiem skoczków gdy usłyszałam
dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie znałam tego numeru. Otworzyłam ją a moim
oczom ukazał się tekst w języku angielskim.
Szkoda, że
nie Cię tu nie ma. Czułbym się lepiej ale i tak wiem, że dzisiaj będzie lepiej
niż wczoraj. Stefan :)
Nie miałam
pojęcia skąd ma mój numer. Jak widać w środowisku skoczków nie trudno o żadną
informację. Podniosłam głowę i zobaczyłam go w oddali. Stał do mnie plecami,
chyba jeszcze mnie nie widział. Powiedziałam Ewie, że za chwilę wrócę i udałam
się w jego stronę. Nie widziałam jednak z kim rozmawiał. Z kim by innym…
oczywiście z Michim. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość na numer, z
ostatniej przychodzącej wiadomości.
Kto
powiedział, że nie? :p Odwróć się lepiej.
Gdy wysłałam
wiadomość byłam już niedaleko. Widziałam, że wyciąga telefon, chwila zawahania
i odwraca się z wyrazem niedowierzania. Na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech. Podeszłam do niego a on szybko porwał mnie w ramiona i podniósł. Od
razu oboje zaczęliśmy się śmiać. Kiedy postawił mnie już na ziemi odwrócił się,
żeby powiedzieć coś do swojego przyjaciela jednak Michaela już tutaj nie było.
Był jakieś osiem metrów dalej i szedł przed siebie.
- A temu o
co chodzi? – spytałam. Chciałam wiedzieć.
- O nic.
Pewnie ktoś go zawołał czy coś – powiedział z uśmiechem.
- Nie
zauważyłeś jak na mnie patrzy? Jakbym mu co najmniej matkę zabiła.
- Wydawało
mi się, że jest w stosunku do ciebie w porządku – widziałam po jego twarzy, że
faktycznie jest zdziwiony.
- Dobra,
nieważne. Jeżeli jeszcze kiedyś w przyszłości go spotkam to sobie to z nim
wyjaśnię…
- Może ci
się wydawało? Ale porozmawiam z nim.
- Nie, nie
rób tego. Kiedyś to załatwię – uśmiechnęłam się.
- Dobra, jak
to się stało, że tutaj jesteś? – znowu szeroki uśmiech.
- A no taka
niespodzianka – powiedziałam śmiejąc się – Maciek mnie poprosił więc jestem.
- Ahaa,
Maciek?
- No tak, a
właściwie to reszta chłopaków też. Wiesz co? Chyba powinnam już iść. Daj z
siebie wszystko jak zawsze trzymam kciuki!
Wróciłam do
siedzącej Ewy.
- No to ja
już chyba wiem co jest grane – powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Nie wiem o
czym mówisz – nie udało mi się jednak zachować kamiennej twarzy i uśmiech
mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
- Okej, nie
chcesz mówić nie mów.
Wspaniale
oglądało mi się zawody z Ewą i kadrą. Na szczęście pogoda sprzyjała. Konkursy w
Zakopanem naprawdę mają w sobie jakąś magię. Stefan miał rację. Było lepiej niż
wczoraj. Zajął drugie miejsce! Zaraz za… Kamilem! Ewa rzuciła mi się na szyję
ze szczęścia. Obie skakałyśmy szczęśliwe. Dawid znalazł się na dziewiątym
miejscu a reszta naszej reprezentacji uplasowała się w drugiej i trzeciej
dziesiątce. Wspaniały konkurs. Szybko pozbieraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się
do hotelu. Przed nim zobaczyliśmy busa Austrii i Norwegii.
Tak jak obiecał Maciek, pokój miałam dla siebie.
Wieczorem jeszcze trochę porozmawialiśmy po czym każde poszło do siebie. Spało
mi się wyjątkowo dobrze, to chyba z nadmiaru wrażeń. Obudziłam się rano i przez
okno zobaczyłam zbierających się pomału Austriaków. Nie mogłam pozwolić aby
uciekli bez pożegnania. Szybko się ogarnęłam i wybiegłam przed hotel. Od razu
wpadłam w objęcia Stefana gdyż wczoraj nawet nie miałam kiedy pogratulować mu
drugiego miejsca. Pożegnałam się szybko ze wszystkimi i wróciłam do Krafta.
Było chłodno a ja wyszłam w krótkim rękawku. Widząc to przytulił mnie mocno do
siebie a ja objęłam go tak, że moje ręce znajdowały się pod jego polarem. Było
mi tak dobrze. Nie wiedziałam kiedy będę mogła znowu go przytulić i czy w ogóle
to kiedyś jeszcze nastąpi. Usłyszałam, że chłopak cicho się śmieje, podniosłam
delikatnie głowę i zobaczyłam, że patrzy na coś za mną z szerokim uśmiechem.
Szybko się odwróciłam i zdążyłam jeszcze dostrzec Gregora szczerzącego się od
ucha do ucha z dwoma pokazanymi kciukami w górę. Jednak już po chwili zaczął
się rozglądać i pogwizdywać jak gdyby nigdy nic. Sama zaczęłam się śmiać, na co
uśmiechnął się do mnie i wszedł do busa. Zaraz za nim nie zwracając na nas
uwagi wszedł Michi i reszta załogi. Na pożegnanie cmoknęłam Austriaka w
policzek co on po chwili odwzajemnił i wszedł do autobusu. Nadal czułam jego
zapach. Stałam i machałam kiedy odjeżdżali po czym gdy zniknęli na zakręcie
wróciłam do hotelu gdyż Piotrek właśnie wołał mnie na śniadanie.
___________________________________
To już chyba będzie normalne, że rozdziały będą pojawiały się w niedzielę. Po prostu wcześniej nie potrafię się wyrobić. Jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Trochę mnie to boli, że jeszcze właściwie nic się nie dzieje. Wybaczycie?
Dziękuję za wszystkie komentarze i jak zwykle proszę o ich jak największą ilość ponieważ chcę znać Wasze zdanie :)
Do następnego! Buziaki ;*
Nie narzekaj, że nic się nie dzieje, bo jak dla mnie to dzieje się dużo. Emocje niesamowite!
OdpowiedzUsuńMaćkowi wyraźnie zależy na Agacie. I w sumie się nie dziwię, bo to naprawdę sympatyczna dziewczyna. Ona uważa że to tylko przyjaźń i nie ma zamiaru się angażować, no dobrze. Stefan :) Pałam do niego ogromną sympatią i mam nadzieję, że to im się właśnie ułoży. Kocisko działa na mnie cokolwiek negatywnie.
Michi dalej mnie zastanawia. Przecież ona nic mu nie zrobiła, więc w czym rzecz? Co tam znowu? Boję się, że ten mój blondasek wykombinował sobie w tej ślicznej główce coś nieprzyjemnego. Nie chciałabym tego, naprawdę.
Rozdziały mogą być i w niedzielę, dajemy radę :) Dobrze, że w ogóle są, bez tego byłoby przecież nudno.
Naprawdę siedzi mi w głowie co też ten Hayboeck ma przeciwko niej... ale domysły mam takie głupie że szkoda nawet pisać.
Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)
Ktoś tu się zakochał! ❤
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda mi Maćka. ;c Przecież on jest taki fajny. ;c Ale rozumiem,Agata traktuje go tylko jako przyjaciel, bo jest zauroczona Kraftem.
Jestem bardzo ciekawa,ale tak na serio bardzo,co Michael do niej ma. Przecież ona mu nic nie zrobiła. Może boi się o swojego przyjaciela? Nie wiem,a zgadywać nie chcę.
Rozdział ogólnie jest cudowny!
Ps.przepraszam za niespójny komentarz.
Pozdrawiam ;*
Kochana, oczywiście, że wybaczymy, przecież nie muszą być od razu wybuchy, bo i tak jest bardzo sympatycznie. Miła lektura na niedzielny wieczór ♥
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Maćka. No cóż, zależy mu na dziewczynie, ale widać wyraźnie, że serce naszej Agaty bije jednak mocniej na widok Stefana... Michael. Tutaj po prostu sama nie wiem, co mam myśleć na jego temat. Co on ma takiego do Agaty? O co chodzi? Jak dla mnie to on coś kombinuje... Jestem bardzo ciekawa, co jest na rzeczy. Założę się, że nieźle nas zaskoczysz :)
Buziaki :**
Cudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo , bardzo mocno żal mi Maćka :'(
Jednak może jest to tylko chwilowe zauroczenie...
Przed chwilą uświadomiłam sobie, że jest jeszcze Magda xd więc może ona coś poradzi w tej sytuacji ;>
A co do Stefana... coraz bardziej zyskuje u mnie poparcie : )
Wydaje mi się, że jest sympatyczy, delikatny i słodki(oczywiście wobec Agaty ;p)
Bardzo mnie zaskoczyłaś w tym opowiadaniu Ewką : )
Uważam, iż Agata odnajdzie w niej wsparcie i zrozumienie, pomimo, że nie chce nic powiedzieć jej o Stefanie.
Sądzę jednak, że Agata sama narazie nie rozumie sytuacji między nią a Stefanem.
Ale przed Ewą i tak nic się nie ukryje :D stanowczo popieram jej stanowisko:
"- No to ja już chyba wiem co jest grane – powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Nie wiem o czym mówisz – nie udało mi się jednak zachować kamiennej twarzy i uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.
- Okej, nie chcesz mówić nie mów."
Postać Michaela bardzo mnie irytuje, ponieważ przeczuwam, że jeszcze tutaj namiesza...
Z chęcią bym się dowiedziała co takiego powiedział Dietchard ; )
Niecierpliwie czekam na następny rozdział! <3
Pozdrawiam ;*
Witaj, Kochana. :*
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam przeprosić, że tak późno się zjawiam, ale szkoła nie zostawia mi w ostatnim okresie czasu wolnej chwili dla siebie. ;/
Moja droga, rozdział jest genialny! W moim odczuciu bardzo emocjonalny, a to ważne podczas czytania.
Strasznie zaciekawiłaś mnie i już wyglądam za następnym. ♥
Wybacz mi, proszę, że tak krótko i oględnie, ale muszę wracać do książek. ;/
Całuję, Klaudia. :*
I tu się spóźniłam (wybacz) ://
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! (tak, wiem powtarzam się, ale co zrobić, po prostu pod każdym twoim rozdziałem będę to pisać).
Blond pierdoła z Austrii znowu mnie wkurzyła. Czemu on tak traktuje Agatę? Jak chamidło jakieś, no błagam. Nie zna dziewczyny a patrzy na nią tak, jakby ona mu rodzinę wymordowała czy coś. Krafcio i Agata... Łohoho... Coś się zaczyna dziać. I to widać, że ich do siebie ciągnie. A Kocisko zazdrosne się robi, oj bardzo zazdrosne. Pewnie najchętniej zamordowałby Krafta (wtedy Michi na niego mógłby patrzeć wzrokiem takim, jakim patrzy na Agatę, bo Kraft to prawie rodzina dla niego xd). Ja mimo wszystko shippuję Sagatę (Agata+ Stefan). Niech Kocisko się bardziej postara XD
Czekam na kolejny!
Buziaki x
Kochana, wybacz! Mam nadzieję,że nie zabijesz mnie za tak naganne opóźnienie...
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Nasza Agata chyba przekonała się, że Stefan jest dla niej kimś znacznie ważniejszym niż tylko znajomym. :) Cieszę się.
I cieszę się także, iż jednak zdecydowała się pojechać na ten konkurs do Zakopanem. :)
Irytuje mnie tutaj postać Michaela. O co mu chodzi? Czyżby był zazdrosny?
Nie rozumiem...
Jutro postaram się zjawić pod nowością. :* Jeszcze raz bardzo przepraszam za to opóźnienie, ale pewnie jesteś już do tego przyzwyczajona. :)
Buziaki! :*