niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 10

"Szczęście nie jest przecież stanem wiecznym.
Zresztą też i nie okresowym.
Szczęście to po prostu taki skurcz serca, 
którego doznaje się czasami, kiedy człowieka taka radość,
że wprost trudno ją znieść. 
Znika równie szybko jak się pojawia. 
I nie ma go, dopóki nie nadejdzie znowu, 
by sprawić, że człowiek uzna życie za najwspanialszy dar." 


Przez cały czas biłam się z myślami. Jedna część mnie chciała wyjaśnić sobie to wszystko ze Stefanem a druga cały czas szeptała, żeby to przemilczeć. Po co go martwić? Jeszcze nie musiałam stanąć przed tym wyzwaniem gdyż skoczek nie odzywał się i w sumie to rozumiałam. Zawody, treningi i masa innych obowiązków a gdzie tu jeszcze znaleźć czas na odpoczynek. Wakacji zostały mi dwa tygodnie. Nie chciałam przesiedzieć ich bezczynnie w domu wiedząc, że gdy zacznie się rok szkolny nie będę miała raczej wiele czasu aby zaszaleć. W końcu to już rok maturalny. Zakuwanie, zakuwanie i jeszcze raz zakuwanie. Na szczęście jak się okazało na brak wrażeń narzekać nie mogłam.
Dzień jak co dzień. Nie minęło jeszcze południe a ja siedziałam przed komputerem przeglądając Internet jak zwykle. Nagle mój telefon zadzwonił, Stefan. Nie nazwałabym tego normalną rozmową i sama nie do końca wiedziałam co właśnie się wydarzyło. Powiedział abym za dwie godziny była na rynku. Na moje pytanie „Na jakim znowu rynku?” odpowiedział z irytacją i rozbawieniem „A ile masz rynków w mieście?”. Co to miało oznaczać nie wiedziałam. Przecież nie pojawiłby się od tak nagle w Polsce i to w moim mieście. Okej mieli teraz przerwę gdyż następne zawody były zaplanowane na za dwa tygodnie. Jednak tak jak prosił postanowiłam, że zjawię się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze. Na rynek miałam około piętnaście minut. Stałam i wypatrywałam nie wiadomo czego. Rozglądałam się na wszystkie strony ale nic specjalnego nie widziałam. Ludzie zachowywali się tak jak zwykle, szara nuda, no może nie taka znowu szara bo akurat słońce nie dawało o sobie zapomnieć. W pewnej chwili zobaczyłam go. Nie wierzyłam własnym oczom ale to musiał być on. Kogo jak kogo ale jego rozpoznałabym chyba wszędzie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Na naszych twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy a ja ruszyłam biegiem w jego stronę aby już po chwili rzucić mu się na szyję. Tęskniłam, cholernie tęskniłam. Rozmawiałam z nim kilka razy przez Internet czy telefonicznie ale brakowało mi kontaktu fizycznego. Nie ma porównania. Nic nie zastąpi poczucia bezpieczeństwa i szczęścia jakie czułam w ramionach Stefana. On nie chciał mnie puścić a i ja nie chciałam się od niego odrywać, jednak w końcu musieliśmy.
- Co ty tutaj robisz? – tylko tyle zdołałam wyksztusić.
- Przyjechałem – powiedział szczerząc się jeszcze bardziej i wzruszając ramionami. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stefan Kraft przyjechał do Polski tylko po to, żeby się ze mną spotkać i o co ja niby miałam go spytać?
- Sam?
- Chwilowo jest jeszcze Michi. Nic nie mów – dopowiedział szybko widząc mój wyraz twarzy. No jasne, przez chwilę nawet o nim zapomniałam. O nim i całej tej historii ze zdjęciem – on jest tutaj tylko na chwilę. Czeka w hotelu, ja musiałem najpierw zobaczyć się z tobą.
- Co masz na myśli mówiąc, że on jest tutaj tylko na chwilę? Przyjechał tu z tobą tylko po to, żeby zaraz wracać?
- Nie, on jedzie dalej. Nie mam pojęcia dlaczego. Ostatnio zachowuje się jakoś dziwnie. Nic nie chciał mi powiedzieć.
- Dziwnie powiadasz? – uniosłam brwi do góry. A to ciekawe. Gdzież to Michael się wybiera. Czego on tu może chcieć? No bo raczej dziewczyny w Polsce to on nie ma.
- To co? Podejdziemy do hotelu, zostawię walizkę – dopiero teraz ją zauważyłam – i pokażesz mi miasto?
- W sumie, to nie wiem czy jest co pokazywać. Z pewnością widziałeś ładniejsze miejsca. Ale coś wymyślimy – uśmiechnęłam się. Cała ta sytuacja z Michaelem w sumie była mi na rękę. Kiedy miałam sobie z nim wszystko wyjaśnić jak nie teraz. Nadarzyła się do tego idealna sytuacja i nie mam zamiaru jej zmarnować. Przynajmniej spróbuję z nim porozmawiać zanim on rozkręci się na dobre.
Ruszyliśmy w stronę hotelu, który nie był daleko. Weszliśmy a Stefan od razu wiedział gdzie iść. A ja poszłam za nim. Weszliśmy do pokoju, w którym siedział nie kto inny jak Michael. Jego spojrzenie od razu padło na mnie, przeszedł mnie dreszcz. Co jest? Czyżbym zaczynała się go bać? Co to to nie! Tak łatwo się nie poddam. Również spiorunowałam go spojrzeniem.
- Cześć – powiedział lekceważąco.
- No cześć – niby co mu miałam powiedzieć? Musiałam jakoś pozbyć się Stefana, na góra piętnaście minut. Chyba nie było co owijać w bawełnę. Trzeba być szczerym. Przynajmniej teraz.
- Stefan? Mógłbyś dać mi piętnaście minut z Michaelem? – jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmiało teraz mnie to nie obchodziło – musimy chyba chwilę porozmawiać.
- Yyyyy, okej? – nie dało się nie zauważyć jego zdziwienia. Z resztą zdziwienia drugiego Austriaka także. Stefan wyszedł, to poszło zadziwiająco łatwo. Teraz będzie gorzej.
- A ty co kombinujesz? – spytał.
- Ja? Wybacz ale tutaj od kombinowania to jesteś chyba ty.
- Nie wiem o czym mówisz – gra niewiniątko? Nie ze mną te gierki.
- Co ty powiesz? Mamy mało czasu więc może łaskawie mi wyjaśnisz w co ty grasz?
- Nadal nie rozumiem – zaczyna mnie to irytować.
- Wysłałeś to zdjęcie? Wysłałeś. Po co?
- Aleś ty błyskotliwa. Długo zajęło ci zorientowanie się, że to ja? – na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. O co jemu do cholery chodziło? Z nerwów zaczęłam zaciskać pięści i przymknęłam na moment powieki. Czułam jak wszystko we mnie buzuje.
- To nie było trudne. Człowieku. Powiedz otwarcie co ci leży na wątrobie i miejmy to z głowy.
- Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. Jestem przyjacielem Stefana i …
- Przepraszam, kim jesteś? – musiałam mu przerwać – bo jak przyjaciel to ty się nie zachowujesz.
- Jestem przyjacielem Stefana – powtórzył – i wiem jedno. Takie puste lalki jak ty, nie są dla niego – jego palec był teraz wymierzony we mnie.
- Co? Czy ciebie do reszty pogięło? – nie powiem, zabolało. Różne wyzwiska na swój temat słyszałam ale pustej laki jeszcze nie było – Człowieku! Ty nic o mnie nie wiesz!
- Wiem wystarczająco dużo. Do tego nie trzeba być geniuszem, żeby widzieć jaka jesteś.
- Tak? Więc proszę, powiedz mi jaka to ja jestem?
- Rozpieszczona lalunia, która zawsze wszystko dostaje tak jak chce. Wszystko musi być tak jak sobie wymyśliła. Poznaje jednego skoczka, a później już fala kolejnych. Z jednego wyjazdu na drugi. Może cię nie znam zbyt długo ale znam takie jak ty. Wszystkie takie same, przymilają się do nas ile wlezie. Nic nie wiedzą o życiu! Zobaczyła sławnego skoczka, więc za tym muszą iść pieniądze! – do moich oczu pomału zaczęły napływać łzy. Nie patrzyłam już na niego tylko gdzieś w bok. Z trudem przełknęłam ślinę. Nie potrafiłem odezwać się ani słowem ale wreszcie udało mi się coś wydusić.
- Nie masz o mnie pojęcia… nie masz pojęcia o tym co przeżyłam… i teraz gdy w moim życiu wreszcie pojawiło się szczęście nie pozwolę go zniszczyć takiemu dupkowi jak ty! – krzyknęłam. Nie potrafiłam już utrzymać nerwów na wodzy.
- Ciekawe co to królewna przeżyła? – nie chciałam. Nie chciałam mu się zwierzać i opowiadać mojej historii. Tylko najbliżsi przyjaciele znali ją ze szczegółami. Ale jak inaczej miałam go do siebie przekonać?
- Chcesz to masz. Po tym już nie powiesz o mnie „pusta lalka, która od życia dostaje co tylko chce”. Nigdy nie było tak, że dostawałam wszystko. Właściwie nie miałam nic. Po tym jak zaginął mój ojciec, nie mieliśmy nawet na chleb. Połowa rodziny się od nas odwróciła. Chodziliśmy głodni i w używanych ubraniach. Przez drugą połowę podstawówki wszyscy znajomi się ze mnie naśmiewali bo nie było mnie na nic stać. Ani w domu ani w szkole nie miałam lekko. Mama w dzień pracowała a w nocy słyszałam jak płakała, często wychodziła i szukała ojca po mieście choć wiedziała, że to nie ma sensu. Do tej pory dziękuję Bogu, za to, że moja mama dała radę i że miałam brata, który zawsze pozwolił mi się wypłakać. W ciągu jednego dnia nasze życie obróciło się w koszmar. Najchętniej wymazałabym tamten okres z pamięci. Nigdy nie zapomnę widoku ojca, zakrwawionego i przemarzniętego gdy się odnalazł po tylu miesiącach. Mama nie chciała go już znać. Tylko ja i brat wiemy co działo się z nim przez te miesiące. Miałam jeden dzień aby pożegnać się z ojcem. Miałam go już więcej nie zobaczyć – nie mogłam mówić dalej. Nie zauważyłam nawet kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Wiele faktów w tej opowieści ominęłam. Osunęłam się po ścianie na podłogę. Nie potrafiłam nawet wspominać tamtego czasu. Michael stał jak zamurowany. Stał i patrzył na mnie.
- Przepraszam… - wyjąkał i usiadł przede mną. W tej chwili do pokoju wszedł Stefan. A ja wybiegłam z pokoju najszybciej jak mogłam, przez załzawione oczy ledwo co widziałam ale chciałam tylko stąd uciec.

[Stefan]
Gdy wchodziłem do tego pokoju nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Ale to co zobaczyłem nie zgadzało się z żadną z wersji, które tłoczyły się w moich myślach. Gdy zobaczyłem ją zapłakaną, wybiegającą z pokoju nie wiedziałem co robić. Widziałem po Michaelu, że jest strapiony, obwiniał się o coś ale nie wiedziałem o co. Wstał. Jedyne co w tej chwili mogłem zrobić to dać mu w twarz. Nie myśląc zbyt wiele wziąłem zamach i z pięści mu przyłożyłem po czym wyszedłem z pokoju. Wszystko we mnie pulsowało. Nerwy rozdzierały mnie od środka.
Wyszedłem przed budynek i zobaczyłem ją na pobliskiej ławce. Już nie płakała. Podszedłem i usiadłem obok. Objąłem ją ramieniem a ona wtuliła się we mnie.
- Co on ci zrobił? Na razie dałem mu w zęby ale zawsze mogę wrócić i poprawić – powiedziałem cicho.
- Co mu zrobiłeś? – szybko się wyprostowała.
- Dałem mu w zęby. Nie pozwolę abyś przez kogokolwiek płakała. A już na pewno nie przez mojego przyjaciela – powiedziałem to choć nie wiedziałem, czy mogę go jeszcze tak nazwać? W tej chwili podszedł do nas Michael z rozciętą wargą a ja odruchowo się podniosłem jednak poczułem jak ktoś ciągnie mnie z powrotem. Agata. Wstała i stanęła naprzeciw Michiego.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko? – powiedziała do niego.
- Tak. Jeszcze raz przepraszam… za wszystko.
- I po co było to wszystko?
- Nie wiem.
Nie miałem pojęcia o co chodzi. Byłem nieco zdezorientowany, nie powiem, że nie.
- Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi? – wstałem.
- Musieliśmy sobie wyjaśnić parę kwestii, prawda Michael? – powiedziała.
- Tak. Nie wiem jak mam cię za to przepraszać.
- Za co do cholery? – cała ta sytuacja zaczynała mnie niepokoić.
- Powiedziałem o parę słów za dużo – powiedział Michi – ale już w porządku – wyciągnął rękę w kierunku Agaty a ona ją uścisnęła po czym oboje się uśmiechnęli.
- Dobra, ja muszę się zbierać. Wracam do Austrii Stefan.
- Do Austrii? Przecież miałeś jechać dalej, cokolwiek miało to oznaczać.
- Już nieaktualne – uścisnęliśmy się na pożegnanie i odszedł razem z walizką.
- Zostaliśmy sami – powiedziała – a właściwie na ile przyjechałeś?
- Na trzy dni.

[Agata]
Cieszyłam się. Cieszyłam się, że wyjaśniliśmy sobie wszystko z Michim. Wiedziałam, że nie mam już się czego obawiać z jego strony. Teraz przez trzy dni mogłam się cieszyć Stefanem. Miałam go tutaj tylko dla siebie. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Wieczorem, podczas spaceru po parku, przy blasku księżyca było naprawdę romantycznie. Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się trzymać za ręce.
- Nie przypomina ci to naszego pierwszego spaceru? – przerwał ciszę Stefan.
- Wtedy w Wiśle? Było wspaniale – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ale teraz jest lepiej.
W tej chwili zbliżył się do mnie. Z tak bliska jeszcze nie miałam przyjemności na niego patrzeć. Niemal stykaliśmy się nosami. Teraz jego oczy wydawały się jeszcze bardziej brązowe i jeszcze piękniejsze. Nagle poczułam jego gorące wargi na moich. Najpierw wymienialiśmy się delikatnymi pocałunkami, później zaczął coraz bardziej wpijać się w moje usta aby nasze pocałunki stały się bardziej zachłanne. Gdy oderwaliśmy się od siebie szepnął mi do ucha
- Mówiłem, że tym razem jest lepiej? – nie musiałam na to nic odpowiadać. Mój uśmiech mówił wszystko. Wtuliłam się w niego i nie potrzebowałam do szczęścia niczego więcej.
Kolejny dzień spędziliśmy razem od samego rana do wieczora, tak samo było ostatniego dnia jego pobytu w Polsce. Popołudniu jednak czekało nas pożegnanie. Najgorsze ze wszystkich. Wyjątkowo nie chciałam się z nim rozstawać. Chciałabym mieć go tutaj na zawsze, tylko dla mnie. No ale nie mogłam mieć wszystkiego tak jak chciałam – jeszcze ktoś mógłby mnie nazwać pustą lalką. Teraz się z tego śmiałam i wiedziałam, że pozyskałam – choć w dość dziwny sposób – sympatię kolejnego Austriaka.
Wakacji pozostało mi jeszcze kilka dni i nie wiedziałam co z nimi zrobić. Więcej niespodzianek się już nie spodziewałam. Lecz już następnego dnia zadzwonił Maciek z zaproszeniem na kilka ostatnich dni wakacji do Zakopanego. Dlaczego miałabym nie skorzystać? Odkąd skończyłam te osiemnaście lat moja mama naprawdę się zmieniła i nie robiła mi żadnych problemów. Czegoś takiego to się po niej nie spodziewałam. Spakowałam się i już następnego dnia byłam w drodze do Zakopanego. Gdy bus się zatrzymał na przystanku zobaczyłam już czekającego Maćka z szerokim uśmiechem. Wybiegłam z pojazdu i od razu rzuciłam się przyjacielowi na szyję. Stęskniłam się za nim. Jakoś przyzwyczaiłam się ostatnio do jego obecności. Wsiedliśmy do auta i przyjechaliśmy do domu Kotów. Przygotowany pokój gościnny już na mnie czekał. Położyłam torbę przy łóżku po czym zwarta i gotowa zapytałam:
- To co robimy? – na co Maciek zaczął się śmiać.
- To co zawsze? Idziemy na miasto?
- Mogę się dołączyć? – wpadł do pokoju Kuba na co z Maćkiem wybuchliśmy śmiechem.
- Jasne! – powiedzieliśmy chórem. Oczywiście musiałam się też przywitać ze starszym z braci, bez przytulasa nie chciał mnie wypuścić z pokoju.
Mniej więcej podobnie spędzaliśmy kolejne dni. Państwo Kot okazali się bardzo gościnni i traktowali mnie jakbym była kimś z rodziny. Dzień przed moim wyjazdem szykowała się mała impreza. Może nie w takim składzie jak ta pierwsza z moją osobą w ogrodzie państwa Kot ale w równie dobrej atmosferze. Nie było Piotrka, Janka i Klimka ale za to reszta nie zawiodła. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu widniało imię „Patryk”. Czego to mój kochany brat chciał o takiej porze? Skoro dzwonił o takiej godzinie coś musiało się stać. Odebrałam i odeszłam kawałek od pozostałych.
- Halo?
- Agata? Muszę ci coś powiedzieć – słyszałam po jego głosie, że jest zdenerwowany.
- Co jest? – w tej chwili moi towarzysze nie wiadomo z czego zaczęli głośno się śmiać.
- Gdzie ty jesteś? – zapytał.
- Ze znajomymi w Zakopanem ale mów co się dzieje.
- Nie będę ci psuł wyjazdu. Pogadamy jak wrócisz – zaczynałam się coraz bardziej denerwować. Chyba było to widać bo Ewa zaczęła iść w moim kierunku.
- Wtedy to mi dopiero zepsujesz wyjazd jak mi nie powiesz! Jutro wracam ale mów zaraz co się stało – Ewa była już koło mnie.
- Siedzisz?
- Tak siedzę – skłamałam zirytowana – no mów wreszcie.
- Ojciec wyszedł z więzienia… - te słowa uderzyły we mnie z impetem. Poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz. Wszystko zaczęło zamazywać mi się przed oczami, a słowa Patryka odbijały się echem w mojej głowie. Zaczęłam obsuwać się po pniu drzewa, przy którym stałam. Po chwili siedziałam już na trawie słysząc głos brata
- Halo? Agata? Jesteś tam?! – podniosłam telefon ponownie do ucha i powiedziałam:

- Tak, jestem. Dzięki za informację, wszystko w porządku – po czym rozłączyłam się. 
__________________________________
Sama się sobie dziwię ale ten rozdział w miarę mi się podoba :) Mam nadzieję, że Wam również :) 
Postanowiłam jednak, że wątek z Michim skończy się dobrze, po co psuć taką wyjątkową przyjaźń? :) 
Zachęcam do wyrażania swoich opinii jak zwykle w komentarzach :)
Do następnego! 

5 komentarzy:

  1. Na wstępie chcę przeprosić za długość tego komentarza,ale nie mam zbytnio czasu na rozpisywanie się. ;c
    Dobrze,że Agata wyjaśniła sobie wszystko z Michaelem. Nie spodziewałam się, że opowie mu o swojej przeszłości. Przecież on jest praktycznie dla niej obcą osobą.
    A niespodzianka Stefana była super! Widać,że czuję coś do Agaty. Inaczej raczej by nie przyjeżdżał.
    Rozdział jest cudowny! ❤
    Czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się :)
    A jednak "wątek z Michim skończy się dobrze" :) Co nie zmienia faktu, że jestem na Michaela wściekła. Nie ocenia się ludzi, których praktycznie się nie zna. A już na pewno nie w taki sposób. Dobrze, że Agata opowiedziała mu prawdę, widać, że porządnie to nim wstrząsnęło. No i Stefan. Uwielbiam go w twoim wykonaniu :) Niespodzianka genialna. Gołym okiem widać, że Agata staje się dla niego kimś więcej niż po prostu przyjaciółką...
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Przybyłam! :D

    Zakochałam się w Krafcie, po prostu. ♥
    Jest tak przekochany, uroczy, niezwykły, tylko... jedna rzecz przestaje mi się podobać. Co? Stefanowi zaczyna na Agacie zależeć w inny, wyjątkowy sposób. Nie jestem przekonana, że to wyjdzie im na dobre...

    Michiemu się upiecze, mówisz? Teraz nie wiem czy zasługuje. Postępuje jak ostatnia świnia, przynajmniej w moim odczuciu. Bezpodstawnie ocenia innych, a tak się nie robi! Michi, tak nie wolno, słyszysz?!

    Kochana, cudowny rozdział. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że rozdział mi się podoba!
    Nawet nie wiesz jaka jestem uchachana, że Agata i Michi nareszcie sobie wszystko wyjaśnili... przecież to cudownie!
    Gdyby nie to, że leżę przykuta do łóżka, to pewnie skakałabym pod sam sufit. Może i to niesprawiedliwe, że całe to zachowanie pójdzie mu płazem, ale.. czasami tak to już właśnie w życiu bywa. Dobrze, że tak się stało. :)
    końcówka tylko nieco mnie zbiła z tropu... ojciec wyszedł z więzienia? Czyli będą kłopoty...
    Oczywiście z niecierpliwością czekam na następny rozdział, pozdrawiam serdecznie, Lilka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu dotarłam! ;)
    Stefan - miła niespodzianka. ❤
    Jestem pewna, że Stefan jest w niej zauroczony. Gdyby było inaczej, po co przyjeżdżałby na 3 dni? :) Poza tym ten pocałunek mówi wiele.... ❤
    Nie sądziłam, że konflikt na linii Michi - Agata zakończy się w taki sposób. :o To chyba zdenerwowanie przyczyniło się do tego, że dziewczyna tak bardzo się przed nim otworzyła.
    Boję się, że Maciek narobi sobie złudnych nadziei...
    Lecę na kolejny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń