„Masz w sobie coś, co
sprawia,
że chcę chodzić do
miejsc gdzie,
‘przez przypadek’
mogłabym Cię spotkać.”
Nie
spałam dobrze tej nocy. Budziłam się z mocno kołatającym sercem, czasami śniły
mi się koszmary jednak nie były to sny o potworach, raczej o stracie kogoś
bliskiego i tego typu rzeczach. Często nie pamiętałam co wywołało mój niepokój
i nerwy… tak było i tym razem. Całą noc wierciłam się, zasypiałam by po chwili
znowu się przebudzić. Po szóstej rano stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu.
Wstałam, spojrzałam przez okno, było pięknie. Poszłam do łazienki, umyłam się,
ubrałam, włosy związałam w kucyk jak to miałam w zwyczaju, jeżeli chodzi o
makijaż zdecydowanie preferowałam zwykłe podkreślenie rzęs tuszem. Nie chciałam
jeszcze budzić mamy, bo po co? Wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i
opuściłam budynek z myślą, że wrócę zanim się obudzą i nawet nie zauważą mojego
zniknięcia. Wiedziałam gdzie chcę iść. Od razu skierowałam się w kierunku
skoczni. Ulice były takie puste i ciche, mogłam spokojnie pomyśleć o wszystkim
i o niczym. Nawet nie wiem kiedy byłam już na miejscu. Usiadłam na pobliskiej
ławce i spoglądając na Krokiew zamyśliłam się. Odcinanie się od świata realnego
było dla mnie częste, nie rzadko zdarzało się, że odzyskiwałam świadomość
dopiero po kilku szturchnięciach przez osobę, która jak się okazywało cały czas
do mnie mówiła. Jednak tym razem byłam w miarę świadoma co się wokół mnie
działo. Zaczęły mijać mnie pojedyncze osoby spieszące się do pracy lub do
nieznanych mi celów.
–Mogę się
dosiąść? – usłyszałam męski głos po mojej lewej stronie.
-Mhm –
mruknęłam. Usiadł… i siedział tak w ciszy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że
nawet nie spojrzałam na mojego towarzysza. Lekko obróciłam głowę żeby zerknąć
na nieznanego mi chłopaka. Był to brunet o ciemniejszej karnacji. Przystojny…
nie można powiedzieć że nie. Pech chciał, że akurat on też na mnie spoglądał.
Nasze spojrzenia spotkały się. Uniósł lekko kącik ust do góry w delikatnym
uśmiechu. Odwzajemniłam go, jednak nie zamierzałam się odzywać, może i miałam
ochotę porozmawiać ale nie… nie będę pierwsza rozpoczynała rozmowy. Albo
pomyślał tak samo albo najzwyczajniej w świecie nie chciał rozmawiać i
przyszedł tu w takim samym celu jak ja. Popatrzeć na skocznię i pomedytować w
ciszy. Chwila… coś mi tu nie pasowało… twarz jakby znajoma… nie chciałam zerkać
ponownie ale to było silniejsze ode mnie. Znowu lekko przekręciłam głowę niby
spoglądając na coś w tamtym kierunku. Spojrzałam na niego i szybko zaczęłam
wpatrywać się tępo przed siebie. Nie możliwe… moja głowa chyba płata mi niezłe
figle… nigdy nie widziałam go twarzą w twarz… jedynie na zdjęciach czy w
telewizji ale poznałam go… jeżeli moja wyobraźnia nie żartowała sobie ze mnie
to właśnie w tej chwili obok mnie siedział nie kto inny jak Maciej Kot! Nie
powiem, czułam się trochę nieswojo. Po piętnastu minutach cisza była nie do
wytrzymania, już miałam podnieść się z ławki, gdy ponownie usłyszałam jego
głos…
- Piękna,
prawda?
Spojrzałam
na niego zdziwiona i wtedy dostrzegłam że jego wzrok wpatrzony jest w skocznię…
- Tak,
prawda- nie miałam ochoty się wywnętrzać. Znowu cisza…
-
Przepraszam, nie przedstawiłem się… Maciek jestem. – Wiedziałam! Odwróciłam
wzrok, tym razem patrzył na mnie.
- Wiem, poznałam
Cię… Agata – powiedziałam wyciągając rękę na przywitanie. Wiem, że to facet
powinien wyciągnąć dłoń pierwszy ale tak już miałam w zwyczaju, taki odruch.
Uścisnął moją rękę mówiąc:
- Fanka
skoków? – kiwnęłam głową. – Nie zachowujesz się jak fanka… one raczej mają
trudności ze skleceniem zdania… zazwyczaj – dodał z lekkim uśmiechem. Co miałam
mu powiedzieć? Że po prostu za bardzo mnie zatkało i pewnie dopiero później
dotrze do mnie że z nim rozmawiałam?
- Wiesz…
trochę mnie zaskoczyłeś… nie spodziewałam się Ciebie spotkać, więc pewnie
jeszcze do mnie nie dotarło że z Tobą rozmawiam. – Postawiłam na szczerość.
Miło mi było gdy jego uśmiech się powiększył.
- Jest rano…
co tutaj robisz?
- Nie mogłam spać. – prosta odpowiedź na proste
pytanie.
- Ja też.
Często tu przychodzę… ale Ciebie jeszcze nigdy tu nie widziałem. – No co ty?
Myślałam że widziałeś mnie tu kiedy byłam ponad sto kilometrów stąd.
- Tak, nie
dziwię się. Wczoraj przyjechałam.
Rozmowa jako
tako się kleiła. Nie rozmawialiśmy jednak o niczym konkretnym. Mówiliśmy, żeby
mówić cokolwiek. Ale nie powiem, była to przyjemna wymiana zdań. Spojrzałam na
zegarek w telefonie. Która? Po dziewiątej? Oho… pięć nieodebranych połączeń od
mamy… sama nie wiem czemu miałam wyciszony telefon i nie słyszałam kiedy
dzwoniła. A jeśli chodzi o wibracje… to na nie bym nie liczyła, raz działały a
raz nie… Powiedziałam Maćkowi, że muszę już iść i co zobaczyłam na jego twarzy?
Cień smutku? Czyżby rozmowa ze mną była w jakimś stopniu przyjemna?
- Jest
szansa, że jeszcze się tu pojawisz rano?
- Jest. I to
duża. – Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę domu. Chyba się uśmiechnął ale
wtedy myślałam już tylko o tym żeby szybko wybrać numer mamy. Odebrała po dwóch
sygnałach ‘Gdzie ty jesteś i czemu nie odbierasz?’ usłyszałam w słuchawce.
‘Spokojnie mamo… już idę… byłam na spacerze a telefon miałam wyciszony’ ‘To na
przyszłość miej włączony dźwięk, porozmawiamy jak wrócisz’ i rozłączyła się.
Super… teraz czeka mnie kazanie.
Weszłam do
budynku lekko zdyszana, schody, korytarz i już byłam u nich w pokoju.
-Jestem –
powiedziałam wchodząc. Oparłam się o framugę drzwi i głęboko oddychałam żeby
uspokoić oddech.
-Świetnie.
Możesz mi w takim razie powiedzieć gdzie byłaś i dlaczego nam nie powiedziałaś
ani nie zostawiłaś żadnej kartki ani nic? – usłyszałam od razu.
- Już
mówiłam, że byłam na spacerze – szczegóły wolałam pominąć bo i po co miałam jej
wspominać o Maćku… dość często wyznawałam zasadę „Nie mówić bo po co?”
zdecydowanie wolałam gdy moja mama nie znała szczegółów z mojego życia. – to
chyba proste nie chciałam Was budzić a liściku nie zostawiłam bo i gdzie? Na
drzwiach miałam wam przykleić? Albo może na moich? Tym bardziej, że myślałam o
wcześniejszym powrocie.
- Nie chcę robić awantury… następnym razem… tak,
myślę, że karteczka na drzwiach spokojnie mi wystarczy – powiedziała.
Odetchnęłam, bo przynajmniej była to krótka rozmowa, bez żadnego umoralniania.
A co do reszty to… serio? Mam przyklejać kartkę na drzwi żeby każdy kto będzie
przechodził koło mojego pokoju wiedział, że wyszłam się przejść?
- Okej… -mruknęłam
dla świętego spokoju.
Reszta dnia minęła normalnie, całe szczęście
wczorajsza rozmowa została zapamiętana i wybraliśmy się na Gubałówkę. Często
wracałam myślami do nowo poznanego znajomego. Analizowałam naszą rozmowę i
zastanawiałam się czy to aby na pewno nie był sen lub wytwór mojej wyobraźni.
Zaskakująco dobrze mi się z nim rozmawiało, na luzie, jakbym znała go dużo
dłużej. Nie mogłam doczekać się kolejnego spotkania… szkoda tylko, że nie
poprosił chociaż o numer telefonu no ale w końcu spytał czy jeszcze się
spotkamy. Miałam zamiar nie odpuścić żadnego poranka pod skocznią z nadzieją,
iż on także się tam pojawi. Tymczasem weszliśmy już na górę i podziwiałam mój
ukochany widok na Zakopane. Wiele się nie zmieniło. Długo przyglądałam się
„śpiącemu rycerzowi”, mieliśmy ze sobą lornetkę więc mogłam spokojnie obejrzeć
wielki krzyż na Giewoncie. Doskonale było widać skocznie i ponownie
uśmiechnęłam się na wspomnienie porannego spotkania. Następnie dokładnie
obeszliśmy budki z pamiątkami, kupiłam oczywiście pocztówki dla przyjaciół.
Uwielbiam wysyłać kartki pocztowe jak i je dostawać, szkoda, że nie jest to już
tak popularne jak kiedyś jednak ostatnio wydaje mi się, że coraz więcej osób do
tego wraca. Później wróciliśmy do centrum, obiad, spacer, wieczorem karty. Gdy
byłam już u siebie w pokoju zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz
„Madzia”, odebrałam i od razu kazała mi
opowiadać jak jest i czy już zdążyłam się z kimś pokłócić. Była zaskoczona gdy
powiedziałam że, na razie obyło się bez większych konfliktów, wolałam pominąć
poranną rozmowę z mamą… to w sumie nie było czymś wielkim. Przekazała mi
pytanie Ingi „Poznałaś już kogoś”, odpowiedziałam, że nie choć po chwili stwierdziłam, że można jej powiedzieć. Gdy
usłyszała historię z Maćkiem w roli głównej nie chciała mi uwierzyć… no dzięki…
w końcu chyba uwierzyła i wręcz kazała mi pojawiać się tam co rano. Nie miałam
zamiaru robić inaczej. Posłuchałam jeszcze co słychać u znajomych i
pożegnałyśmy się. Następnie standardowo komputer, łazienka, muzyka i łóżko.
Nie miałam
problemów z zaśnięciem, nawet grająca muzyka mi nie przeszkadzała.
Otworzyłam
oczy, było zaskakująco jasno, promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju.
Podniosłam się i spojrzałam na wyświetlacz telefonu 09:14.
Cooo?
Zaspałam! Straciłam szansę na spotkanie go. Ciekawe, czy tam był z nadzieją na
spotkanie ze mną? Ta myśl nie dawała mi spokoju i męczyła mnie nieustannie.
______________________________________
No i jestem z kolejnym rozdziałem :D Akcja pomału się zaczyna, choć to nie do końca miało tak być :) Mam nadzieję, że się Wam podoba, a jeżeli macie do czegoś zastrzeżenia piszcie w komentarzach! :) Wszystkie komentarze czytam z wielką przyjemnością bo to znak, że ktoś to czyta ;p
No to cóż... nie przeciągam, czekam na opinie i do następnego! Buziaki ;*
Witam! ;*
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Masz fajny sposób pisania. ♥
Przyjemnie się czytało. Jestem bardzo ciekawa czy Maćka i Agatę połączy coś. Przyjaźń czy też miłość. ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny! :* ♥
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie znajomość Agaty i Maćka. Kibicuję im :)
Ciekawe, czy to będzie tylko miłość przyjacielska, czy coś więcej.
Czekam na następny i weny życzę :)
Pozdrawiam!
Podoba się, podoba! Akcja rozwija się, to dobrze :)
OdpowiedzUsuńKurczę, chciałabym spotkać Maćka Kota na takiej ławce i z nim pogadać :P Marzenia... Rozdział świetny, czekam na czwóreczkę ♥
Buziaki xx
Takie poznanie Maćka Kota na wakacjach w Zakopanem? ^^ Każdy by tak chciał. :D Choć ja bardziej preferuję Dawida Kubackiego albo Klimka Murańkę, ale Maciek też niczego sobie. :D
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie. Poranny spacer... ławeczka... widok pięknej skoczni... i chłopak, który przysiada się do dziewczyny, po czym okazuje się, że spędza wiele czasu w tym miejscu, gdyż jest to jego praca... ♥ Fajny pomysł na rozpoczęcie historii. :))
Bardzo spodobała mi się postać Maćka. :) Taki.. nie do końca śmiały, ale poniekąd odważny. Fajna kombinacja. :) Rozbawiło mnie, gdy Agata nie poznała naszego Kota. :D
Czekam na kolejny! :))
Buziaki! :*
Wbrew wszystkim moim poglądom, przyznam, że fajnie wykreowałaś tutaj Kota. ^^
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie w jaki sposób on wkroczy do życia naszej bohaterki. Cóż przyniesie wraz ze swym przybyciem? Oj, może przynieść bardzo, bardzo wiele. Śmiech, radość, miłość, ale również łzy, rozpacz, płacz, złamane serce.
Zapowiada się nam kolejny ciekawy wątek. Czekam niecierpliwie! ♥
W końcu jestem, przepraszam, że z takim poślizgiem...
OdpowiedzUsuńNo no, powiem szczerze, że mnie skutecznie zaciekawiłaś :) Fajnie wykreowałaś postacie i jestem pewna, że niejednokrotnie nas czymś zaskoczysz. Ciekawe, czy Maćka i Agatę połączy coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń... :)
Dużo weny i buziaki :** Na pewno jeszcze nie raz do Ciebie wpadnę ^^