piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 2

"Nie myśl o szczęściu.
Nie przyjdzie - nie zrobi zawodu,
przyjdzie - zrobi niespodziankę"

Obudziłam się rano.  Była sobota. Jutro mieliśmy wyjeżdżać do Zakopanego. Wreszcie się doczekałam. Nie byłam tam już od tylu lat ale wreszcie udało mi się namówić mamę abyśmy pojechali w Tatry, padło więc na Zakopane. Jednak musiałam jeszcze przetrwać dzisiejszy dzień a jutro… zobaczę wreszcie moje ukochane góry. Zawsze tak mam, kiedy czekam na coś z utęsknieniem czas niemiłosiernie się dłuży. Cały dzień nie mogłam znaleźć sobie miejsca, niby robiłam wszystko jak w każdą sobotę ale to nie było to samo. Po obiedzie stwierdziłam że zacznę się pakować, tego akurat nienawidziłam. Ociągając się wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam układać ubrania. Nie obyło się bez moich ukochanych koszul w kratę, spodni z dziurami (o które zawsze toczyłam wojny z wychowawczynią. Słyszałam już różne teksty „Czy ciebie w drodze do szkoły zaatakował jakiś wściekły pies?” „A może uciekałaś przed kimś przez płot?” mama nawet raz mi je zaszyła! Ale co to dla mnie! Z pomocą nożyczek poradziłam sobie z tym. Dobra dość opowieści o moich spodniach…). Postanowiłam że zaszaleję i spakowałam nawet zwiewną czerwoną sukienkę przed kolana! Sukienki zakładałam tylko od święta no ale… Dalej poszły kosmetyki itd. Na buty razem z mamą brałam osobną torbę, nie wykonalne było spakowanie wszystkich moich rzeczy do jednej. Reszta dnia dalej strasznie mi się dłużyła. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, kręciłam się po domu aż w końcu ojczym powiedział żebym siadła sobie w jednym miejscu… Dobra poszłam do siebie i włączyłam telewizor, nie wiem co leciało bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Po dwudziestej pierwszej nie wytrzymałam, poszłam się umyć i położyłam się do łóżka ze słuchawkami w uszach. Po północy odłożyłam słuchawki i nie bez problemu wreszcie zasnęłam. 
 Rano oczywiście obudziłam się jako pierwsza. Później normalna krzątanina, kolejka do łazienki, wszyscy biegają jak postrzeleni czy aby na pewno nikt niczego nie zapomniał. Załadowaliśmy się z bagażami do auta i wreszcie, ku mojej radości ruszyliśmy! Uwielbiałam podróżować, czy to autem czy pociągiem, po prostu się przemieszczać i podziwiać krajobrazy przez szybę, słuchając ulubionych kawałków. Oczywiście w połowie drogi mama zrobiła mi na złość i włączyła radio… no przepraszam ale moje słuchawki go nie zagłuszą! Chcąc, nie chcąc musiałam słuchać radia, na szczęście czasami zdarzało im się puścić coś fajnego. Oczywiście standardowo korek na zakopiance nas nie ominął ale w ogóle nie psuło mi to nastroju.
Gdy za oknem, w oddali zaczęły pojawiać się góry, czułam jak ogarnia mnie radość. Nie mogłam się na nie napatrzeć, czułam że jadę do miejsca, które tak kocham.
Pod dom, w którym mieliśmy mieszkać, dojechaliśmy z małymi problemami, wiadomo, znaleźć adres nie jest tak łatwo. Ja tam zawsze lubiłam takie błądzenie i widząc jak ojczym denerwuje się za kierownicą nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. No cóż, taka byłam, jak raz zaczęłam się śmiać, nie umiałam już przestać. Dom nie był w samym centrum więc nie musieliśmy martwić się hałasem, mogliśmy w pełni cieszyć się górską ciszą. Wysiedliśmy z auta, właściciele okazali się bardzo mili, pokazali nam pokoje. Miałam pokój sama, był on nieduży ale przytulnie urządzony. Miałam w nim łóżko, szafkę nocną, dużą szafę, stolik a przy nim dwa krzesła. Oczywiście własna łazienka! Marzenie każdego! Miałam nawet balkon! Już zaczęłam sobie wyobrażać jak rano wstaję jeszcze lekko zaspana wychodzę na balkon, wdycham górskie powietrze i patrzę na przepiękny widok moich ukochanych Tatr. Najbardziej podobało mi się że budynek był w typowym góralskim stylu, kochałam tego typu domy. Prawie naprzeciwko drzwi do mojego pokoju był pokój mamy i ojczyma, weszłam i właściwie zaraz wyszłam, wolałam stać na moim balkonie i napawać się widokiem.
Szybko rozpakowałam bagaż i razem poszliśmy na pierwszy spacer po Zakopanem. Z naszej trójki znałam miasto najlepiej, w końcu przez kilka lat z rzędu co rok przyjeżdżałam tutaj na kolonie. Masa wspomnień, co chwilę przypominałam sobie jakieś śmieszne sytuacje, nie mogłam powstrzymywać się od uśmiechu. Wszystko było tak samo piękne jak te parę lat wcześniej, oczywiście masa turystów i ceny, te dwie rzeczy, które mnie tu denerwowały no ale cóż… nie ma rzeczy bez skazy. Najbardziej chciało mi się śmiać gdy na Krupówkach zobaczyłam tak dobrze znanego mi białego niedźwiadka pozującego do zdjęć. Stragany z mnóstwem pamiątek, wszędzie góralskie kapelusze i owieczki z napisem „Zakopane”. Cały czas podnosiłam głowę na otaczające nas z każdej strony góry. Wiedziałam, że na dobry początek pobytu nie mogę sobie odpuścić Wielkiej Krokwi. Minęło trochę ponad dwadzieścia minut zanim ją ujrzałam. Ten widok zawsze cieszył moje oczy tak samo.
Oczywiście mama nie rozumiała mojego zachwytu, nigdy nie czuła ducha skoków narciarskich, ciekawe po kim to miałam, pamiętam, że gdy byłam mała zawsze oglądałam skoki z bratem i tatą, więc może po nim… Tak czy siak, Wielkiej Krokwi nigdy nie widziałam zimą no ale cóż, wszystko jeszcze przede mną. Nie mogłam się na nią napatrzeć, wiedziałam że podczas pobytu, będę tutaj częstym gościem. Była po prostu piękna. W moim życiu widziałam kilka skoczni, w Wiśle, Szczyrku, Karpaczu a nawet mamucią w Harrachovie, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Jednak do naszej Zakopiańskiej miałam jakiś szczególny sentyment.
- Dobra, ile można się zachwycać skocznią? – powiedziała mama, wyrywając mnie z zamyślenia – idziemy coś zjeść?
- Właśnie miałem o to spytać – powiedział Krzysiek (ojczym).
Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć, właściwie robiłam je cały czas, prawie wszystkiemu. Nie znałam się na fotografowaniu tak dobrze jak Madzia ale uwielbiałam wszystko uwieczniać za pomocą aparatu. Wiedziałam że systematycznie będę musiała czyścić kartę pamięci i zrzucać zdjęcia na laptopa żeby nie brakło mi pamięci gdzieś na mieście czy w górach.
Wróciliśmy bliżej centrum i poszliśmy na pizzę. Moją porcję pochłonęłam dość szybko, nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego jak byłam głodna. No cóż są rzeczy ważne i ważniejsze, jak widać ważniejsze było zobaczenie skoczni. Poszliśmy się przejść, rozmawialiśmy o tym co będziemy robić przez te dwa tygodnie. Musiałam powiedzieć moje:
- Jutro Gubałówka! Obowiązkowo! Proooszę! Stamtąd jest tak piękny widok, musimyyy – zaczęłam męczyć mamę.
Ku mojemu zdziwieniu, nie musiałam ich zbyt długo namawiać. Zgodzili się w miarę szybko i już nie mogłam doczekać się jutra. Z resztą… nie mogłam doczekać się większości rzeczy, cieszyłam się ze wszystkiego jak małe dziecko. Taka magia gór.
Wróciliśmy do domu, podczas wczasów naszą stałą rozrywką było wieczorne granie w karty, a konkretnie w remika. Nawet czasami udawało mi się wygrać, ale to czasami. Przekąsiliśmy lekką kolację i poszłam do siebie. Włączyłam laptopa, i zabrałam go na balkon. Usiadłam na wcześniej przyniesionym przeze mnie krześle i sprawdziłam wszelkie komunikatory i portale. W sumie nie działo się nic ciekawego, więc wróciłam do pokoju. Umyłam się i standardowo położyłam się do łóżka ze słuchawkami. Cały czas patrzyłam w okno i przyglądałam się zarysom szczytów na tle nieba. Byłam szczęśliwa, szkoda tylko że nie było tu przyjaciół albo chociaż brata, no ale… nie można mieć wszystkiego. Odłożyłam słuchawki na szafkę i pogrążyłam się w myślach o tym czy przydarzy mi się tu coś ciekawego, coś co zmieni moje życie, coś co spowoduje, że życie nabierze dla mnie większego sensu. 
________________________________
No i jestem z nowym rozdziałem!
Nie jestem z niego w pełni zadowolona ale wydaje mi się, że nie jest najgorzej J Wiem, że dla niektórych z Was… pewnie nawet większości, akcja rozkręca się zbyt wolno ale jakoś nie umiałam od razu przejść do konkretów.
Oczywiście, liczę na opinie bo to dla mnie znak, że jest przynajmniej ktoś kto to czyta :D
PS. Macie jakieś piosenki, przy których lubicie czytać? Ja osobiście mam taką jedną -----> Ross Copperman – Holding On And Letting Go ;) Uwielbiam ją, tekst jest dla mnie genialny, przy smutnych scenach pozwala mi bardziej wczuć się w postacie zaś przy weselszych nawet nie zwracam na nią uwagi xD Wtedy lubię jak po prostu coś gra mi w uszach, nie lubię czytać w ciszy ;)
No to teraz dziękuję że wytrwaliście i myślę, że kolejny rozdział pojawi się za około tydzień a w nim wreszcie akcja zacznie się rozkręcać ;p Przynajmniej taką mam nadzieję :) Pozdrawiam 

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Wszystko dokładnie i ciekawie przedstawione. Widać nie tylko ja kocham góry <3 Akcja moim zdaniem rozwija się w bardzo dobrym tempie i tego ci gratuluję, bo mi się to nie często udaję. Zazdroszczę ci talentu.
    Czekam na rozwój wydarzeń i weny życzę, aby ci się dobrze pisało następny rozdział :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no nie przesadzajmy z tym talentem xD Ale dziękuję <3

      Usuń
  2. Rozdział jest świetny!
    Czekam na kolejny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak wgl to nadrobiłam wszystko, czemu nie mówiłaś, że piszesz ff? Nie wiedziałam, ale na szczęście się dowiedziałam! Świetny rozdział!
    Wszystko wspaniale opisane. Myślałam, że tylko ja śmieje się jak głupia i nie mogę się opanować. Również tak jak główna bohaterka kocham góry, czyżbym była jej klonem? :D Czekam na rozwój wydarzeń i na trzecią część ;)
    Buziaki xx /@mxstille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no tak jakoś wyszło :D Wiedziałam, że sama się dowiesz xD Hahaha :D Może i jesteś klonem, ja tam nie wiem xx

      Usuń
  4. No witamy. :**
    Kochana! Przepraszam na poczatku za poślizg z jakim się zjawiam. ;/ miałam nauki co nie miara, więc nawet nie miałam czasu wytknąć nosa zza książek. :(
    Ale juz jestem, przeczytalam...
    Jejku, też uwielbiam góry! Owszem, chodzenie po nich ma prawo męczyć, na pewno męczy, ale takie wędrówki pomagają fizycznie, jak i psychicznie. :)
    Świetnie rozwijasz akcję. Naprawdę dobre tempo sobie obrałaś, a ciekawość?
    Stale rośnie! Pisz szybciutko, Kochana! :*
    Co do piosenek... też lubię tę piosenkę! Świetnie się przy niej tworzy. :D
    Buuziole. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heej ;* Nie masz za co przepraszać :)
      Co do gór zgadzam się z Tobą w stu procentach :D
      Cieszę się bo myślałam, że wszystko dzieje się zbyt wolno :D
      Buziaki!! ;**

      Usuń
  5. Hej, wybacz mi moje blisko tygodniowe opóźnienie, ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła :/ No, ale do rzeczy. :))
    Przepięknie okazałaś Zakopanem. Aż chce się tam pojechać. <3 Zważywszy, że nigdy tam nie byłam. xD
    Bardzo mi się podoba akcja. Nie martw się.Wszystko musi się rozkręcić. :)
    Wiesz co mnie zastanawia? :) Co wydarzył się z ojcem i bratem naszej bohaterki? Mam nadzieję, że niebawem się tego dowiem. :)
    Czekam na kolejne rozdziały! <3
    Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało kochana <3 Mam nadzieję, że będziesz miała kiedyś okazje zwiedzić Zakopane :) Cieszę się, że Ci się podoba :) A co do ojca i brata, wszystko w swoim czasie :)
      Buziaki! :*

      Usuń